296 Marshall D. Sahi.ins
Podobnie zauważa Eyre:
18 Basedow idzie dalej, tłumacząc lenistwo ludności przejadaniem się, następnie przejadanie się tłumaczy okresami głodu cierpianego przez krajowców, który jest następstwem suszy, stanowiącej dziedzictwo Australii, ale wzmocnionej przez eksploatację kraju przez białego człowieka.
„W prawie każdej części kontynentu, którą odwiedziłem, gdzie obecność Europej czyków lub ich stad nie ograniczyła lub nie zniszczyła pierw.otnych źródeł utrzymania stwierdziłem, że krajowcy mogli zazwyczaj w ciągu trzech lub czterech godzin zdobyć tyle jedzenia, by wystarczyło na cały dzień, i to bez zmęczenia czy ciężkiej pracy" (1845: 254-255). [podkr. - M.D.SĄ.
O takim samym braku ciągłości pracy związanej ze zdobywaniem pożywienia jak opisana przez McArthur i McCarthy'ego, zwyczaju naprzemiennego poszukiwania i snu, świadczą ponadto wcześniejsze i późniejsze relacje z całego kontynentu (tamże: 253-254; Bulmer, w: Smyth 1878, t. 1: 142; Mathew 1910; 84; Spencer, Gillen 1899: 32; Hiatt 1965: 102-104). Basedow uznał to za powszechny zwyczaj aborygenów:
„Gdy jego sprawy toczą się harmonijnie, efekt polowania jest pewny, a woda dostępna, krajowiec, ułatwia sobie życie, jak tylko może. Komuś z zewnątrz mógłby wydawać się leniwym" (1925: 116)"*.
Przejdźmy do Afryki, gdzie Hadza, obarczeni pracą w celu zdobycia pożywienia nie bardziej wyczerpującą (w godzinach dziennie) niż Buszmeni czy australijscy aborygeni, cieszyli się porównywalną beztroską (Woodburn 1968). Żyjąc na obszarach „wyjątkowo bogatych” w zwierzynę i regularnie dostarczających pożywienia roślinnego (okolice jeziora Eyasi), mężczyźni Hadza wydają się bardziej zainteresowani szczęściem w grze niż szczęściem na polowaniu. Zwłaszcza podczas długiej pory suchej spędzają większą część dnia na grach hazardowych, być może tylko po to, by przegrać strzały z metalowymi grotami, których kiedy indziej potrzebują do polowania na grubego zwierza. W każdym razie wielu mężczyzn jest „całkowicie nieprzygotowanych lub niezdolnych do polowania na grubą zwierzynę, nawet jeśli posiadają niezbędne strzały”. Tylko niewielka ich część, pisze Woodburn, to czynni myśliwi polujący na dużą zwierzynę. Nawet jeżeli kobiety są generalnie bardziej wytrwałe w zbieraniu roślinnego pożywienia, to i tak odbywa się to w spokojnym rytmie i bez długotrwałego wysiłku (por. Woodburn 1966). Pomimo tej nonszalancji i jedynie ograniczonej współpracy gospodarczej Hadza „zdobywają wystarczającą ilość pożywienia bez zbytniego wysiłku”. Woodburn daje nam taką „bardzo przybliżoną ocenę” wymagań związanych z gromadzeniem pożywienia: „W ciągu całego roku prawdopodobnie średnio mniej niż dwie godziny dziennie trzeba poświęcić na zdobywanie pożywienia” (Woodburn 1968: 54).
Interesujące, że Hadza, czerpiący swoją wiedzę z życia, a nie z antropologii, odrzucają rewolucję neolityczną, by zachować swój wolny czas. Mimo rolniczego otoczenia oni sami odrzucili możliwość zajęcia się rolnictwem, „głównie dlatego
Pierwotne społeczeństwo dobrobytu 297
- wymaga to zbyt wielo ciężkiej pracy" ' Su w tym podobni do Buszmenów, którzy nu neolityczne pytanie odpowiadają pytaniem: ..Dlaczego mielibyśmy coś sadzić, jeżeli na święcie jest tyle orzechów mongomongo?" (Lee 1968: 33). Woodburn ponadto odniósł wrażenie, aczkolwiek dotąd niczym nie podbudowane, że Hadza wydatkują mniej energii i prawdopodobnie poświęcają mniej czasu na zdobywanie pożywienia niż sąsiadujący z nimi rolnicy Afryki Wschodniej (tamże: 54)20. Zmieniając kontynent, ale nie temat, chaotyczne zaangażowanie południowoamerykańskiego myśliwego w aktywność gospodarczą Europejczykowi fiioże również wydawać się nieuleczalną „naturalną skłonnością”:
„Yamana nie są zdolni do ciągłej, ciężkiej codziennej pracy, ku wielkiemu zmartwieniu europejskich farmerów i przedsiębiorców, dla których często pracują. Ich praca polega na zrywach, w trakcie których wydatkują dużo energii w ciągu krótkiego czasu. Potem jednak wykazują chęć do niezmiernie długiego odpoczynku, podczas którego leżą, nic nie robiąc, nie okazują przy tym wielkiego zmęczenia (...) Jest oczywiste, że laki brak regularności doprowadza europejskich pracodawców do rozpaczy, jednak Indianin nie jest w stanie nic na to poradzić. Wynika to bowiem z jego usposobienia" (Gusinde 1961: 27):|.
Stosunek myśliwych do rolnictwa pozwala na koniec dostrzec kilka osobliwości dotyczących sposobu, w jaki podchodzą oni do zdobywania pożywienia. Raz jeszcze odważamy się wkroczyć w wewnętrzne królestwo gospodarki, rzeczywistość czasami traktowana subiektywnie, a zawsze trudną do zrozumienia, w której ponadto, jak się wydaje, myśliwi mają skłonność do rozmyślnego obciążenia naszego pojmowania ich gospodarki zwyczajami tak dziwacznymi, że zachęcają wręcz do takich krańcowych interpretacji: że albo ci ludzie są głupcami, albo naprawdę nie maja się czym martwić. To pierwsze byłoby prawidłowym logicznie wnioskiem wyprowadzonym z tego rodzaju nonszalancji myśliwego, jeżeli jego warunki ekonomiczne są rzeczywiście trudne. Z drugiej strony, jeżeli środki do życia są zwykle łatwo osiągalne, jeżeli można na ogół oczekiwać powodzenia, to ta pozorna nieroztropność wcale nią nie jest.
1,1 Jest to parafraza zdania z przedstawionego na sympozjum Wemera-Grena artykułu Mon tlw Hunter (1968: 55). Mam nadzieję, że nie popełniam niedyskrecji ani nieścisłości, cytując je tutaj.
„Rolnictwo jest w rzeczywistości pierwszym przykładem niewolniczej pracy w historii człowieka. Zgodnie z tradycją biblijną pierwszy zbrodniarz. Kain. byl rolnikiem" (Lafargue, 191 I (1883]: 11).
Warto również, zauważyć, że uprawiający ziemię sąsiedzi zarówno Buszmenów. jak i Hadza szybko przestawiają się na życie bardziej zależne od zbieractwa i łowiectwa w przypadku suszy i groźby głodu (Woodburn 1968: 54: Lee 1968: 39-40).
:i Obecnie tę powszechną niechęć do dłuższej pracy okazują prymitywne ludy zatrudniane przez Europejczyków; niechęć okazywana nie tylko przez byłych myśliwych, mogła była zwrócić uwagę antropologii na fakt. że tradycyjna gospodarka znała jedynie skromne cele. pozwalające na osiągnięcie niezwykłej swobody, istotne „uwolnienie się od pospolitego problemu zarabiania na życie".
Gospodarka łowiecka może być również powszechnie niedoceniana w związku z jej domniemaną niezdolnością do utrzymania specjalistycznej produkcji. Por. Sharp 1934-35: 37; Radeliffe-Brown 1948: 43; Spencer 1959: 155. 196. 251; Lothrup 1928: 71; Steward 1938: 44. Jeżeli nie ma specjalizacji, to w każdym razie jest to wyraźnie związane z brakiem „rynku", nie zaś z brakiem czasu.