wykorzystywane, by otrzymać jeszcze bardziej frapujące ujęcia — ukryte kamery, teleobiektywy, flesze, urządzenia do zdalnego sterowania —łączą wysiłki w celu stworzenia obrazów, które niosą w sobie liczne oznaki swojej normalnej nicwidzialności. Obrazy te powstały jedynie dzięki jasno-widztwu możliwemu za sprawą technologii.
W świeżej, bardzo dobrze wydanej książce z fotografiami zwierząt (La Fele Sauvage Frederica Rossifa) czytamy w przedmowie:
Każdy z tych obrazów w rzeczywistości trwał mniej niż jedną trzysetną .sekundy i w znacznym stopniu przekracza możliwości oka ludzkiego. To, co tu widzimy, to coś, czego nikt dotychczas nic widział, ponieważ jest to całkowicie niewidoczne.
Towarzyszy temu ideologiczne przekonanie, że zwierzęta zawsze są tymi, które się obserwuje. Fakt, że mogą one obserwować nas, utracił całkowicie znaczenie. Stały się one przedmiotem naszej ciągłe poszerzającej się wiedzy. To, co o nićh wiemy, jest wykładnikiem naszej władzy, a w ten sposób również wykładnikiem lego, co nas od nich oddziela. Im więcej o nich wiemy, tym są nam one dalsze.
Jednak w ramach tej samej ideologii, jak pokazał to Lukacs w pracy Historia i świadomość klasowa, natura pozostaje także pojęciem posiadającym wartość. Wartość opozycyjną wobec instytucji socjalnych, które pozbawiają człowieka tego, co naturalne, i powodują jego uwięzienie. „Natura nabywa w ten sposób znaczenia czegoś, co rozwija się organicznie, czegoś, co nic zostało stworzone przez ludzi, w przeciwieństwie do sztucznych struktur cywilizacji człowieka. Jednocześnie można ją rozumieć jako aspekt ludzkiej duchowości, która pozostała naturalna, a pr/ynaj-mniej skłania się ku temu i pragnie stać się ponownie naturalna”. Zgodnie z takim spojrzeniem na naturę życie dzikich zwierząt stało się pewnego rodzaju ideałem, ideałem uwewnętrznionym w postaci uczucia, które otacza stłumione pragnienia. Obraz dzikiego zwierzęcia stał się punktem wyjścia marzeń: punktem, z którego marzyciel wyrusza odwrócony doń tyłem.
Łączący się z tym stopień pomieszania dobrze ilustruje następujące doniesienie:
Londyńska gospodyni domowa pani Barbara Carter wygrała „nagrodę-życzenic” w konkursie dobroczynności; powiedziała, że chciałaby pocałować i przytulić Iwa. W środę wieczór znalazła się w szpitalu w szoku, z ranami gardła. Pani Carter, łat 46, została zawieziona w środę do zagrody-wybiegu dla lwów w parku w Bewdlcy. Kiedy wychyliła się, by poklepać lwicę Suki, la rzuciła się na nią i wlokła ją po ziemi. Dyrektor zoo powiedział później: „Wydaje się, że popełniliśmy poważny błąd w ocenie. Zawsze uważaliśmy lwicę za całkowicie niegroźną”.
Sposób traktowania zwierząt w dziewiętnastowiecznym malarstwie romantycznym wskazuje już na to, że uznano ich zbliżające się zniknięcie z naszego życia. Obrazy ukazują zwierzęta wycofujące się w sferę dzikości, która istniała jedynie w wyobraźni. Jest jednak pewien dziewiętnastowieczny artysta, opętany myślą o zachodzącej właśnie transformacji, którego prace są niesamowitą ilustracją zachodzącego procesu. Grandvillc opublikował w odcinkach między rokiem 1840 a 1842 Public and Priwtle Life of Animals.
Na pierwszy rzut oka zwierzęta Grandvillc*a, ubrane i zachowujące się jak mężczyźni i kobiety, wydają się
25