NICOLAI HARTMANN
Dziedzina etyki nie jest jedyną dziedziną niepełne; rzeczywistości; również twórczość artystyczna jes!
Co jost taką sferą. Gdy mówimy: „Artysta stwarza, coś wy-dobrem? dobywa, jest twórcą!”, to nie znaczy, że on coś przetwarza w realność. Jeśli np. rzeźbiarz zamyka wzburzenie pewnej postaci w nieruchomym posągu, to wówczas nic realizuje wzburzenia. Nie może ożywić posągu. Artysta tworzy świat, który wcale nie pretenduje do tego, aby być rzeczywistym, aby łudzić nas, że jest rzeczywisty. Tego, co chce przedstawić, nie musi zrealizować, lecz jedynie pozwolić, aby [samoj pojawiło się. Podczas gdy powinność zawsze ma tendencję do urzeczywistnienia, twórczość artystyczna polega właśnie na odrzcczy* wistnieniu. Powinność i twórczość artystyczna są obszarami niepełnej rzeczywistości, tzn. możliwość pozostaje oddzielona od konieczności. Jednak w przeciwieństwie do powinności twórczych artystyczna nic wykazuje nadwyżki konieczności nad możliwością, lecz raczej możliwość przekracza konieczność. W ten sposób staje się zrozumiały szczególnie szeroki zakres wolności w święcie sztuki.
Na razie chcemy pozostawić to, co estetyczne, i wejść w dziedzinę ethosui Podstawowe pytanie etyki brzmi: „Co powinniśmy czynić?”. Na tę samą treść wskazuje dalsze pytanie: „Co jest dobrem?” W historii, nie tylko filozofii, niezmiernie długo spierano się o to, co właściwie jest dobrem. Wśród licznych teorii, które starały się uzyskać odpowiedź na to pytanie, jedną z najstarszych jest eudajmonizmi Odpowiada on przy pomocy hasła: „szczęśliwość”. Jednak tym samym nie posunęliśmy się jeszcze naprzód, ponieważ zaraz pada pytanie, na czym polega ta szczęśliwość. Jeżeli widzi się w niej przyjemność, to owa odpowiedź — o ile ma ona być zasadą etyczną — posiada bardzo problematyczny charakter. W celu szczęśliwości, jaki stawia sobie eudajmonizm, znajduje właściwie wyraz, tylko prawo natury panujące nad całym życiem psychicznym. Wszędzie tam,
• Opatrzony tym tytułom tekst obejmuje wykłady N. Hartmanna z etyki z roku 1W9 (zob. N. Hnrtmann, Etn/Ubrunp in dtc P/itłoropłito, OsnnbrCtck, opr. Karl
■dnie w ogóle można mówić o świadomości, o duszy, a więc również w wypadku wyższego zwierzęcia, spotyka się dążenie do szczęścia. Iichy. tendencja ta ma bardzo niewiele wspólnego z moralnym naka-limt etyki. Wszystko zależy tutaj od tego, w czym upatruje się Jprzęśliwość. Systemy, które same określały się jako eudajmonizm, Mnacznie różnią się w swoich poglądach. Stoicy nie mieli na myśli iwości polegającej na rozkoszy (Lustgenuss), lecz stan doskonałości, do którego człowiek musi się wznieść własnymi siłami. Iltczcgólnym rysem charakterystycznym tego stanu było samoopa-Rowanie, tzn. wolność od afektów i namiętności własnej duszy oraz niezależność, samowystai-czalność (autarkeia) w obliczu wszelkich okoliczności zewnętrznych. Ten ideał, zalecający swobodę i brak Kitrzeb w obliczu świata zewnętrznego, jest niewątpliwie szczytny H godny dążenia do niego, ale jednostronny.'Epikur pojmował szczę-| lltwość znowu inaczej, jako uczestnictwo we wszystkim, co jest piękne, wzniosłe i pełne sensu, we wszystkim, co nasze życie wypełni. i treścią i wznosi je [na wyższy poziom]. Swoją definicją Epikur obejmuje już najwyższe wartości moralne. Na samym wierzchołku Iwstawił przyjaźń (philla), a zatem szczytny ideał, nie mający nic Wupólnego z dekadencją późniejszego opikureizmu, który kończył się na etyce wskazującej na rozkosz. Z kolei Arystoteles ma inne pojęcie szczęśliwości. Definiuje ją jako energię duszy, o ile kieruje się ona na cnotę (Tugend). Cnota jest tedy predyspozycją, której człowiek potrzebuje, aby dojść do wyżyn moralnych. Szczęśliwe nic jest dziecko w swojej niewinności, lecz dorosły ezłowiek, który stał się (jt.inem tych wszystkich konfliktów, jakim ulega ktoś niedoskonały. Widzimy więc, że poza tym, co w dawnych czasach nazywano eudaj-Itonią, może stać bardzo wiele, nawet najwyższe wartości moralne.
! V. biegiem czasu przytoczone tutaj wartości stały się widzialne. Mnieje nic tylko moralność szczęśliwości, lecz także inne moralno-iol, np. moralność sprawiedliwości. «Jeśli wasza sprawiedliwość nic będzie większa niż uczonych w Piśmie [i faryzeuszów], nie wejdziecie do królestwa niebieskiego* — powiada Chrystus. Istnieje dalej Moralność prawdomówności, która może posunąć się do fanatyzmu, moralność czystości i moralność mądrości. Wydaje się więc, że .g uwagi na wielość istniejących moralności bardzo trudno odpowiedzieć na pytanie: „Co jest dobrem?”. A może moglibyśmy określić idobro, zbierając razem te wszystkie różne wartości? Platon rzeczywiście zadał sobie trud, aby wszystko połączyć [w jedną całość]. Zna on cały szereg ideałów cnót, które stoją przed człowiekiem: męstwo, R<inu>opanowanie, mądrość, a ponad nimi jeszcze sprawiedliwość. Kównież ostatnia cnota nie jest najwyższa; ponad wszystkim kró-: Inii- idea dobra, przez którą oczywiście rozumie się coś wspólnego Innym wartościom. Ale na czym poza tym polega idea dobra, jaką
1423