WSZYSTKO ZNACZY?
tym samym, bez żadnej przecież winy, w niekorzystne położenie. Podobne nierówności powstają wszakże dlatego, że niektórzy z większym powodzeniem zarabiają pieniądze i starają się zrobić wszystko dla swych dzieci; a ponieważ małżeństwa zawieramy na ogół w obrębie własnej klasy, pozycja oraz bogactwo akumulują się i są przekazywane z pokolenia na pokolenie. Żadne z działań, które w sumie prowadzą do nierówności — ani wybór pracy, ani transakcje handlowe, małżeństwa, zapisy spadkowe, ani staranie o przyszłość i wykształcenie dzieci — nic wydaje się złe samo przez się. Jeśli cokolwiek jest złe, to właśnie rezultat — niezasłużone przeszkody utrudniające start życiowy.
Dlaczego nic przechodzimy do porządku nad podobnym pechowym zrządzeniem losu? Trudno pogodzić się z tym, że ludzie cierpią niedomogi nie wskutek własnych błędów, ale po prostu w wyniku normalnego funkcjonowania systemu socjoekonomicznego, w którym się rodzą. Być może nawet powinniśmy w miarę możliwości rekompensować każde niezawinione nieszczęście, na przykład gdy ktoś rodzi się fizycznie upośledzony. Wielu tak sądzi, ale nie chciałbym tu się tym zajmować. Idzie mi przede wszystkim o niezasłużone nierówności, za które odpowiada system społeczny i gospodarczy, a szczególnie gospodarka wolnorynkowa.
Jak wskazywałem, tego rodzaju niezasłużone nierówności maja dwa główne źródła: związane z socjoekonomicznym statusem rodziny różnice klasowe i dysproporcje społecznie pożądanych przyrodzonych zdolności czy talentów. Być może nie myślisz wcale, że tak powstałe nierówności są w jakikolwiek sposób niesłuszne. Ale gdy czujesz, że nie jest to w porządku i że społeczeństwo powinno starać się zmniejszyć takie nierówności, znaleźć musisz jakiś sposób, żeby zapobiegać im u samych źródeł, lub bezpośrednio łagodzić ich skutki.
Widzieliśmy, że na przyczynę składa się wiele z osobna niewinnych decyzji, jakie podejmują ludzie co do kierunku własnego życia, wykorzystania czasu i pieniędzy. Nic można ograniczać swobody decyzji, co kupić, jak troszczyć się o dzieci, ile płacić pracownikom — jak gdyby szło o coś w rodzaju napadu na bank czy dyskryminacji. Jeśli już ingerować w ekonomiczne decyzje jednostek, to pośrednio, poprzez podatki ściągane od dochodów, spadków i konsumpcji wybranych grup towarów, tak żeby bogaci płacili więcej niż biedni. Dzięki podatkom rząd ma sposobność przeciwdziałania narastaniu poprzez pokolenia ogromnych różnic majątkowych — ludzie nie mogą zatrzymać wszystkich swoich pieniędzy tylko dla siebie.
Ważniejsze jednak, aby zgromadzone dzięki podatkom fundusze publiczne wykorzystać dla
89