WSZYSTKO ZNACZY?
złego, jak kradzież czy dyskryminacja, ale dlatego, że ich działania zdają się w ostatecznym rachunku prowadzić do niesprawiedliwości.
Zdaniem niektórych podatek redystrybutywny nie jest słuszny; rząd nie powinien mieszać się w sprawy obywateli tak długo, dopóki nie czynią nic złego, a wszystkie wspomniane nierówności powstają dzięki transakcjom ekonomicznym, które nie są złe, które są całkowicie niewinne. Ktoś taki będzie pewnie też utrzymywał, że w tak powstałych nierównościach nic ma nic niesprawiedliwego — że jeśli nawet są niezasłużone i nic wynikają z błędów ofiar, społeczeństwo nic ma obowiązku im zapobiec. Takie po prostu jest życic, powie ów ktoś: jedni mają więcej szczęścia niż inni. Niedola domaga się interwencji tylko wtedy, gdy jest skutkiem wyrządzonego zła.
To kontrowersyjna kwestia polityczna i wiele jest stron w tym sporze. Niektórzy za niedopuszczalne uważają nie tyle nierówności powstające za sprawą zróżnicowania talentów czy umiejętności, co nierówności wynikające z urodzenia, z materialnej i społecznej pozycji rodziny. Potępiają konsekwencje, jakie ma fakt, że jeden przychodzi na świat w bogatej rodzinie, a drugi w slumsach, ale jednocześnie są przeświadczeni, że człowiek zasługuje na tyle, ile własnym wysiłkiem potrafi zgromadzić; wszystko jest więc w porządku, jeśli ktoś zarabia krocie, bo jest utalentowany albo potrafi opanować rzadkie umiejętności, podczas gdy inny — grosze, bo nadaje się tylko do najprostszych prac.
Ja sam nie godzę się z istnieniem nierówności wypływających z obydwu tych źródeł. Myślę, że to oczywista niesprawiedliwość, gdy sam system ekonomiczny, bez żadnej winy jednostki, stwarza poważne materialne i społeczne bariery czyjejkolwiek pomyślności, a jednocześnie można temu zapobiec poprzez system opieki społecznej oraz podatek redystrybutywny. Żeby powziąć opinię w tej sprawie, musisz jednak sam odpowiedzieć sobie, z jakimi przyczynami nierówności się nic godzisz i jakie środki zaradcze uważasz za uprawnione.
Rozważania moje ograniczyłem niemal wyłącznie do problemu sprawiedliwości społecznej w obrębie jednej społeczności. Zagadnienie to jest
0 wiele trudniejsze w skali świata, a to zarówno dlatego, że tym razem w grę wchodzą tak wielkie nierówności, jak i dlatego, że nie bardzo wiadomo, jak im przeciwdziałać, skoro nie istnieje ogólnoświatowy rząd, który mógłby pobierać podatki
1 pilnować właściwego wykorzystania wpływów. Co więcej, nic można liczyć na to, że taki ogólnoświatowy rząd byłby sprawiedliwy, bo wedle wszelkiego prawdopodobieństwa musiałby to być
93