odcięcie żywotnej gałęzi państwa — twierdził zaraz po zakończeniu wojny Kazimierz PiwarskP4.
Przesunięcie punktu ciężkości w interpretowaniu lokalnych świadectw polskości można zobrazować na przykładzie centralnego elementu mitu o polskim Gdańsku. Chodzi o twierdzenie, że Gdańsk zawsze zamieszkiwali Polacy. W ten sposób skonstruowana ciągłość polskiej obecności służyła oczywiście ugruntowaniu żądań politycznych. Punktualnie na czas negocjacji pokojowych w Paryżu Szymon Askenazy przedłożył swoją książkę Gdańsk a Polska. O postawie gdańskiego proletariatu pod koniec XVIII wieku pisał następująco: „Ten prosty lud gdański, który od wieków żył z Polski, w którym zresztą po części i krew odzywała się polska, a odzywała się też niczem niezatarta pamięć starych, morderczych krzywd krzyżackich i świeżych pogwałceń i zdzierstw pruskich, trafnym instynktem wciąż trzymał się Rzplitej i odżegnywał się rozpaczliwie od Hohenzollernów”1 2.
Askenazy dokonuje tu podwójnej wolty: po pierwsze, konstruuje antagonizm między lokalnymi elitami, które nic nie chciały wiedzieć o Polsce, a „prostym ludem”, trzymającym się „trafnym instynktem” karmiącej go matki; po drugie, stawia na równi „prosty lud” z „prostą krwią”, która mimo wszelkiego ucisku zachowała się od 1308 roku.
Przez cały XIX wiek, gdy Gdańsk należał do Prus, Polska — zgodnie z ową narracją — była nieprzerwanie obecna w mieście. A jeśli nawet gdańscy Polacy nie mogli sami „bronić swoich praw”, to przynajmniej manifestowali to poprzez polskie nazwiska. Ta wpisana niejako w obraz miasta polskość stała się najważniejszym tematem lokalnej polityki historycznej, a przez pewien okres również najistotniejszym elementem tożsamości dla społecznie zupełnie od nowa wymieszanej ludności Gdańska. Marian Pelczar w 1947 roku w swojej książce Polski Gdańsk tak sformułował potrzebę nowej tożsamości: „Nie jesteśmy tu, w Gdańsku, nowi, obcy, dzisiejsi, jesteśmy tu jako dawni gospodarze tej ziemi, wiekami historii z nią złączeni. I tą tradycją musimy czuć się z Gdańskiem związani”3. Strona polska stale podkreślała ów „w zasadzie polski charakter” Gdańska. Niemcy w tej narracji pojawiali się w roli kolonizatorów, którzy po 1945 roku zniknęli. 1 w ten sposób miasto oraz jego zgnębione niższe warstwy otrzymały sposobność okazania swojego „organicznego przywiązania do macierzy”.
Twierdzenie, iż Gdańsk w swojej całej historii był polskim miastem i kultywował swoją polskość, jest mitem. Najpóźniej pod koniec średniowiecza odsetek mieszkających w Gdańsku Polaków był znikomy. Nie ulega oczywiście wątpliwości, że istniały liczne kontakty obywateli miasta z Polską. Jednak przez to nie stali się oni Polakami. Pozostali członkami wspólnoty, której na co dzień towarzyszyła kwestia polska, jednak w dużo większym stopniu utożsamiała się z kulturą miast nadbałtyckich oraz z kulturą stanową rodzimych Prus Królewskich.
Trudno ustalić dokładną liczbę Polaków mieszkających w Gdańsku. Niemieckie badania dotyczące nadawania praw obywatelskich we wczesnej nowożytności wykazały, iż pod względem etnicznym jedynie niewielka część (mniej niż 2 procent) osiedleńców stanowili Polacy4. Wyniki te wprawdzie budzą wątpliwości, bo opierają się przede wszystkim na brzmieniu nazwisk, lecz przynajmniej wskazują na dość mały procent polskojęzycznych przybyszy.
65
Kazimierz Piwarski, Dzieje Gdańska w zarysie (1946), wyd. Adam Marszalek, Toruń 1997, s. 11.
Szymon Askenazy, Gdańsk a Polska, Warszawa 1919, s. 63.
Marian Pelczar, Polski Gdańsk, Biblioteka Miejska, Gdańsk 1947, s. 180 n.
Obliczenia dla XVI i XVII w. przeprowadziła Hedwig Penncrs-Ellwart, Die Danziger Biirgerschafl tiach Herkunft u ud Beruf 1536-1709, Marburg/L. 1954. Osiemnastowieczne liczby podaje Rolf Walther, Die Danziger Biirgerschajt im 18. Jahrhundert nach Herkunft und Beruf, w: „Zeitschrift des WestpreuBischen Geschichtsvereins“ 73 (1937), s. 65-170.