Tyle gdy chodzi o mit wielokulturowego Gdańska. Jaka jest jego geneza? Jest to stosunkowo nowy mit, a powstał wtedy, gdy dawniejsze narodowe narracje zaczęły tracić swoją moc i gdy powstawały ponadnarodowe wspólnoty. Jednak pozostał pewien element znany z narracji o polskości Gdańska. Dotyczy on pomniej-^szaaia, udzinłiiNicmców w-tejiiistorii poprzez podkreślanie, gdzie ^ tylko się da, wpływu innych nacji na miasto. W polskiej kulturze historycznej, zwłaszcza po 1945 roku, wskazywano głównie na ar-, chitckturę jako dzieło Holendrów, a gdy artyści pochodzili 'i ' z Gdańska, wówczas musieli być Polakami, broń Boże nie Niemcami. Ich odrębność od kultury niemieckiej wyrażano zasadniczo polską pisownią imion.
Jednakże i inne tradycje pozwalały na konstrukcję historycznej wielokulturowości, o czym świadczy poniższy cytat: „To, co od dawien dawna gdańszczan szczególnie wyróżniało, to było niepowstrzymane umiłowanie wolności, pragnienie niezależności, kierujące się przeciwko wszelkiej kurateli władz. [...] Tutaj żył duch ponadnarodowej idei, która — podyktowana przez międzynarodowe interesy handlowe — miała charakter europejski, chociaż kontynent nosił jeszcze piętno wyciśnięte przez dynastyczną ograniczoność i narodowe uprzedzenia”.
Nie jest to, wbrew pozorom, przemówienie prezydenta miasta Gdańska z 2002 roku, lecz fragment z wydanej w 1965 roku Zielonej Księgi (Grutibuch) Związku Gdańszczan — organizacji niemieckich wypędzonych z Gdańska. W publikacji, której mottem jest „sprawiedliwość dla Gdańska”, żąda się odtworzenia Wolnego Miasta i powrotu jego niemieckich mieszkańców1.
Ale jakże podobnie brzmią dzisiejsze gdańskie deklaracje o wielokulturowości, których sugestywność dotarła do szerokich
kręgów społeczeństwa. I Światowy Zjazd Gdańszczan z 2002 roku służył właśnie temu celowi: konstrukcji narracji o wielokulturowości Gdańska. Na stronie internetowej organizatorów można było przeczytać: „Tamten dawny, bardzo bogaty i liczący się w Europie Gdańsk — miasto wielu narodowości, odmiennych kultur, religii i języków, najbardziej międzynarodowe ze wszystkich miast Rzeczypospolitej — stanowił jedyną w swoim rodzaju wspólnotę odmienności. [...] Dawni gdańszczanie cieszyli się opinią ludzi niepokornych, nic pozwalających się łatwo zniewolić. Mówiono, iż są hardzi w stosunku do każdego ciemiężycicla”2.
Funkcje, jakie mają do spełnienia tego typu deklaracje lokalnej wielokulturowości, są oczywiste. Lokalnym elitom liberalnym chodzi o ucieczkę zarówno przed narracją o niemieckości, jak i, propagowaną szczególnie w okresie reżimu komunistycznego, narracją o polskości. Dążą one do stworzenia nowej ciągłości lokalnego bytu, co pasowałoby do obrazu europejskości — zgodnie z wymogami politycznej poprawności, pragmatyzmem chwili obecnej i potrzebą stworzenia nowej lokalnej tożsamości. To nie wszystko. Odwoływanie się do wielokulturowości podkreśla wielkomiejski charakter Gdańska, którego miastu brakuje, a z drugiej strony ułatwia relacjonowanie tak zdecydowanie niemiecko nacechowanej historii miasta.
Dawniejsza otwartość, niezależność i wolność, dobrobyt oraz bogactwo stanowią wzór do naśladowania. Wielu przedstawicieli elity liberalnej podpisuje się pod tą tradycją, twierdząc, iż istnieje swoisty genius loci. Niemalże wszystkim wspólna jest nieskrywana duma z bycia gdańszczaninem, czyli obywatelem miasta o wielkim znaczeniu historycznym, którego niepopularny okres komunistyczny da się przedstawić jako historyczny łańcuch zrywów antykomunistycznych. Jeszcze jeden cytat ze strony internetowej
69
[)je prej( st(lcfo £)anzig / Cerechtigkeit fiir Danzig. Das Problem der Freien Stadt Datizig [„Zielona księga” Związku Gdańszczan], b.in.w., b.r.w. [1965], s. 32.
■*9 Historia miasta Gdańska, w. http://www.gdansk.gda.pl (data przeglądu: 7.5.2002).