I
166
Taki sposób życia zachować nietylko przez dni parę> , ale przez czas długi. Kto chce w ogóle mieć zdrową krew i zdrowe ciało, stać się odpornym i wytrzymałym, musi wybierać dobre pokarmy, które mogą wytworzyć tylko dobrą krew.
Podczas cieczenia krwi z nosa, używali ludzie dawniej rozmaitych środków domowych, których i ja nieraz z dobrym używałem skutkiem. Jednym z najstarszych leków jest sól; woda słona wciąga się do nosa, albo płuka się nią gardło. Inni używają octu w ten sam sposób. Ja zaś doświadczyłem, że najlepszym środkiem jest herbata ze skrzypu; wciąga się ją do nosa i płucze się nią gardło.
Raz przytrafił mi się przypadek, który mię gruntownie pouczył, co należy czynić w takim ciężkiem wydarzeniu.
Dziewczyna siedmnastoletnia, straciła przez nos pół-trzeciej miednicy krwi; potem zaczęła spać, nie miała już sił aby usiąść. Obawiałem się, że gdy dziewczę zaśnie, nie będzie można jej już więcej obudzić, gdyż pomimo zasypiania krew ciekła z nosa dalej. W tern groźnem niebezpieczeństwie, kazałem dziewczynę pochylić głową nad wanną i zaaplikowałem jej zimne polanie górne z koneweczki mającej około 14 litrów. W tej samej chwili, gdy woda spłynęła po karku, ustało krwawienie a dziewczyna odzyskała spokój. Po sześciu godzinach rozpoczęło się krwawienie na nowo, ale już słabsze, poleciłem aby jej zrobiono znowu polanie górne, w podobny jak wyżej sposób, a potem dawano jej przez cztery dni raz polanie. Krwawienie ustało, wskutek silnego upływu krwi nastą- ! piła w organizmie wielka nieczynność, a chora cierpiała na zupełny brak apetytu. Aby ciało napowrót krew wytworzyło, brała przez wiele dni co godzinę łyżkę mleka gotowanego z koprem włoskim; zresztą używała prostych łatwo strawnych pokarmów i to zawsze w małych dawkach. W ten sposób przyszła do sił i zdrowia w niewielu tygodniach. Słyszałem o dwóch wypadkach, w których krwawienie z nosa sprowadziło śmierć. Dziewczynie 18-letniej płynęła krew z nosa tak długo, aż umarła; nie ratowano jej jednakowoż polaniem wody. Dalej z wia- I rogodnych ust słyszałem, że pewnemu kapłanowi z Ty-167 rolu przez kilka dni ciekła krew z nosa a nikt nie był w stanie zatrzymać jej; ale cierpiał on już długie lata na zaburzenia w obiegu krwi.
Dolegliwości w oddawaniu moczu należą do tych chorób, które zdarzają, się często, i są bardzo dotkliwemi.
Gdy mocz nie odchodzi należycie, wówczas stan taki sprawia wiele i wielkich cierpień. Przeszkody w regularnym odpływie zdarzają się nieraz, gdy w pęcherzu są kamienie, które układają się przy ujściu pęcherza do cewki moczowej. Odpływ moczu wstrzymać może zapalenie, spowodowane przez obrzmienie; przyczem kanał tak obrzmiewa, że mocz płynąć nie może. Inna znowu przyczyna wówczas, gdy zaziębienie lub przemoczenie wywołują kurcze, które ściągając ściany przewodów moczowych przeszkadzają regularnemu oddawaniu uryny. Dzieje się to najczęściej, gdy pijemy zimne lub za młode piwo lub inne trunki.
Jak każda część ciała może uledz osłabieniu, podobnie i pęcherz może zostać nadwyrężony a nawet porażony. Gdy mocz odchodzi częściowo w mniejszych lub większych ilościach, czasem kroplami, lub ustawicznie, a pęcherz nigdy w zupełności nie jest wypróżniony, wówczas podobnym on do naczynia, które jest przepełnione i przelewa się. U ludzi starych albo słabowitych zdarza się często obrzmienie, albo powiększenie głównego gruczołu, który przeszkadza naturalnemu odpływowi moczu. Gdy kamienie utrudniają oddawanie moczu, wtedy trzeba je rozpuścić, rozkruszyć, aby kawałkami mogły odpływać.
Znakomitym na to środkiem, jak już poprzednio opisałem (p. kamień) jest: w tygodniu dwa do trzech półkąpiołków z odwaru słomy owsianej na 28—30 stopni ciepłoty przez 20—25 minut; i codziennie dwie do trzech filiżanek herbaty z owsianej słomy, lub z dobrze odgotowanego owsa.
Zamiast półkąpiołka, można wziąść ciepłą _ nasia-dówkę, również ze słomy owsianej, i to codziennie dwa razy, przez 15 do 20 minut. A zamiast herbaty ze słomy owsianej można sobie zrobić herbatę ze s k r z y p u, j a-łowcu i głogu.