18 ŚLADY KOSMOGONJl STAROŻYTNEJ
mności, jest ci światłem, gdyś nagi, daje ci siebie jako szatę nieśmiertelności, on bowiem jest „źródłem życia" (XXXIV, 5).
Jeżeli sprowadzamy wszystkie przejawy do działania praw wieczystych, istniejących w wszechświecie, to starożytna filozofja czyniła coś podobnego, znajdując tylko to źródło praw w gwiazdach, a jeżeli na podstawie znajomości praw natury obliczamy niekiedy zjawiska przyszłe a nawet czekające Europę ustosunkowanie się przyszłe mórz i lądów, to ludzie starożytni wyczyty-wali z gwiazd drogi przyszłych wypadków. W dążeniu niema różnicy, a to filozoficznie jest tak właśnie ciekawe.
Że „wiara góry przenosi", uderza nas jako prawda, gdy widzimy dzieła entuzjazmu i nikłość wobec nich przewidywań racjonalistycznych. Skoro więc sprowadzano wszystko do wysiłku wiary, czyż tak wielka zachodzi różnica, gdy dziś sprowadzamy to wszystko do zasobów energji?
Wola jest jako nabój włożony w burzące działo. Kilka atomów rozłożonych powoduje niesłychane wyładowanie się energji. Obserwując zjawiska telekinetyczne, stawiamy sobie pytanie, czy akt woli nie jest podobnym rozkładem atomów cerebralnych?
9. Ślady kpsmogonji starożytnej.
Aby jednak nie wykładać ogromu materjału dla niego samego, będziemy się odtąd trzymali przy wykładzie drogi, wytkniętej przez Dziady.
Jest wielce wątpliwe, czy w Wilnie za czasów Mickiewicza znany był powszechnie system kopernikański. Jeżeli go nawet wykładano na uniwersytecie, wchodził do głów młodzieży mechanicznie. Kopernik imponował Mickiewiczowi jako genjalny myśliciel, ale oka jego nie przerobił i duszy nie przerobił. Potężne zmysły Mickiewicza potężniej w nim działały, niż teorje astronomiczne.
To była nowostka, która głębiej do duszy nie wtargnęła. Gdy przyszło natchnienie, to znaczy, gdy nagromadzony w Mickiewi-
czu materjał tysiącoleci został uczuciowo poruszony, nowostkata uleciała jak dla astronoma wonny, ale dla poety czczy dym teorji.
Bo jeżeli przez jakąś godzinę działał na Mickiewicza ten lub ów profesor, o ile silniej i systematyczniej działały na niego tradycje, otoczenie, kościół, mistycyzm ludowy i kształcony, starożytne obyczaje, tajemniczość poetyczna cmentarzysk.
Mickiewicz włada genjalnie całym materjałem postrzeże-niowym tysiącoleci. W dole ziemia a nad nią kopuła błękitna. Toteż ptak może być „do nieba przybity za skrzydło“.
Wedle Hioba światłość i ciemność istnieją odrębnie i nieznane są ich siedziby, albowiem wedle pojęć pierwotnych słońce nie uchodziło za źródło światła. I oto Mickiewicz jak Hiob polski mówi: „Nocy cicha, gdy wschodzisz, kto ciebie zapyta, skąd przychodzisz”. Na wschodzie muezzinowie obwieszczają zachód słońca i rozlega się nawet dziś jeszcze w takiej chwili strzał armatni. „Zaszło słońce, wołają astronomy z wieży; ale dlaczego zaszło, nikt nie odpowiada”. Tak Hiob zapytywał: „Ukazałeś zorzy miejsce jej?”
Lecz syn ojczyzny nieszczęśliwej, który widywał zmiany wart, stare porównanie zabarwi nowemi doświadczeniami: „Zmienia się blask i ciemność jako straż pułkowa”. Wodzów tych straży ziemskich znamy, ale gdzież są wodzowie blasku i ciemności?
Ciemność stała się symbolem zła. Jan Złotousty pisze w IX Homilji o 1 Liście do Tesalończyków: „Przez ciemność apostoł rozumie tu brudny i nieczysty sposób życia. Albowiem brudni i nieczyści ludzie spełniają swe zbrodnie nocą, okrywając się w mrok, przez nikogo niewidziani. Czy cudzołóżca nie czeka wieczoru a złodziej nocy?” A dalej mówi o dzieciach dnia i dzieciach nocy, wołając: „My nie jesteśmy dziećmi nocy i ciemności”. W XXII Homilji o Liście do Efezów powiada, że djabeł jest książęciem ciemności moralnych. W VIII Homilji o Liście do Rzymian powiada, że szatan nie staje do walki oko w oko, lecz napada podstępnie. Bóg ograniczył jednak jego władzę, która inaczej byłaby niezmożona. Toteż w Dziadach chór duchów