10
Ogół polski nie zrozumiał tego magicznego argumentu Werset „ulehachios lew nidchoim" znaczy „i pokrzepiać serce przygnębionych". Dla „ratowania biednych" byłby może właściwszy werset z Psalmu LXVIII, 11: „i nagotowałeś dla biednych wedle twej dobroci, Boże". Ale to nie dałoby z liter alfabetu hebrajskiego liczby 5622, albo 622, jak się podług zasady „prat“ wypisuje w sposób skrócony liczbę roku (p. moje studjum o Gematrji, N* 8 „Bibljoteki samokształcenia" z 15.IV. 1904). Tymczasem wartość liczbowa wersetu, przytoczonego przez rabina Meiselsa, tak się przedstawia:
waw |
= 6 |
z przeniesienia: 59 waw = 6 |
dalet |
547 = 4 |
lamed |
= 30 |
taw =400 |
kaf |
= 20 |
he |
= 5 |
lamed = 30 |
alef |
= 1 |
chet |
= 8 |
bet = 2 |
jod |
= 10 |
jod |
= 10 |
nun — 50 |
mem |
= 40 |
59 |
547 |
622 |
Ten argument magiczny, użyty w odezwie oficjalnej, jest jednym z dowodów, że religja żydowska i jej więź etyczna znajduje się jeszcze w stadjum magji, o czym następnie będę miał dużo do powiedzenia. Jakże to przytym znamienne, że inteligencja żydowska, grupująca się dokoła „Jutrzenki", przyjęła taki fakt milkliwie i pozwoliła mu uwiecznić się na łacinach „tygodnika dla Izraelitów polskich", pouczającego świat* że genjusz żydowski wyprzedził o kilkanaście wieków wielkiego Newtona i filantropów XVIII wieku ucywilizowanej Europy!
po zamknięciu sklepu. Ani napomnienia policji, ani perswazje starszego Rabina, nie zdołały nań wywrzeć żadnego skutku i skłonić do posłuszeństwa? przytrzymani wówczas główni sprawcy gwałtu wyswobodzeni zostali przez tłum, przyczem kilku niższych stopni z policji i żandarmów czynnie pokrzywdzono". Tłum szalał także w innych częściach miasta. Demonstracje powtórzyły się nazajutrz („Jutrzenka" N* 11 z 13.IX.1861).
Temu sięgającemu nieba samozachwytowi żydowskiemu* jak powiedziałem, stale podbijał bębenka pewien typ zagranicznych orjentalistów i hebraistów, który mimo wysokiej nieraz wiedzy rozsiał w nauce mnóstwo błędów faktycznych, rażąco niezgodnych z źródłami, rozpatrywanemi objektywnie.
Nie da się zaprzeczyć że Talmud, jak wszelkie dzieło wieków, zawiera nieraz sentencje ładne i rozsądne, np. „Świat stoi na trzech rzeczach: na sprawiedliwości, prawdzie i pokoju", albo „Ludzie podobni są do traw na polu: gdy jedne zazielenią się, drugie więdną", albo „kiedy skrzynia pusta, puka do drzwi kłótnia". Ale takich „błysków świetlnych" Talmudu rabin Stern ze Sztuttgartu zebrał zaledwie tyle, że zmieściły się na 76 stronniczkach, licząc w tym już 9 stronniczek przedmowy, maluchnego wydania Reclama lipskiego (J. Stern, Rabbi-ner, Lichtstrahlćn aus dem Talmud, Lipsk, Universal-Biblio-thek N* 1733), gdy tymczasem sam Talmud Babiloński liczy 12 tomów in folio o ściśle 2947 arkuszach, przyczyni, rzecz dziwna, paginacja tych foljantów została we wszystkich wydaniach ta sama. Otóż z tak olbrzymich zbiorów dobywać aforyzmy niby perełki ze śmietnika wielkiego i pokazywać je Europie, a milczeć lub przeczyć, że śmietnik zatruwa stosunki całych krajów, jak Galicja, Królestwo Polskie, Litwa, Ruś, Rosja — nie należy do przedsięwzięć, zasługujących na miano uczciwych.
W Anglji, w jednym z najpoważniejszych perjodyków naukowych Emanuel Deutśch ogłasza studjum o Talmudzie, w którym istotnie niepospolita wiedza orjentalistyczna walczyła o lepsze z bezprzykładnym panegiryzmem i daltonizmem moralnym. Niechaj to oświetli jeden przykład. Żydzi mają zawsze w swej uczuciowości coś histerycznego, co zresztą stwierdziła