90
de Challins, on też podpisywał papiery. Powoził zaś jeden z najdawniejszych furmanów Saturnin, człe-czysko poczciwe, tylko czasem lubi podpić sobie.
— Dziękuję panu za łaskawe wyjaśnienia, tyle tylko dniałem się dowiedzieć.
I Gilbert się oddalił.
— To czegom się dowiedział, upewnia mnie co do jednego punktu. Furgon zatrzymał się w Pon-tarme. Miejsce gdzie leżała trumna z trupem mego brata, leży najdaićj 2 kilometry od Pontarme. W Pontarme zatem dokonaną została świetokradzka zamiana. Któż to móeł dokonać... Nikt inny, jak Rani de Challins... Ale w jakimż celu?... Co za przyczynę miał w tern... Co za zagadkę. Ale nie szkodzi, muszę tę całą rzecz rozwikłać. Teraz zajmę się Genowefą, spodziewam się, że w najkrótszun czasie dowiem się, gdzie przebywała lub czy umarła. Honoryna Lefebre wyniosła się do Vie su-Salon. Pojadę tam odnaleść ją i to dziś jeszcze, me czekając jutra.
Gilbert wsiadł do doróżk'.
— Na dworzec lyoński — rzekł do woźnicy.
Po 8iódmój godzinie Gdbert był w drodze do
Burgundyi na poszukiwanie Houoryuy Lefebre.
XV.
Rani de Challins w tym samym dniu odwiedził notaryusza, żeby zasięgnąć bliższych informacyi w sprawie zamierzonego spadku.
Notaryusz zaręczył mu, że najdaićj w ośm dni sprawa spadkowa załatwioną zostanie, jeśli Raul dostarczy mu zaraz papiery, ustanawiające stopień pokrewieństwa tak Raula samego jak i baronowej i jój syna, barona Filipa.
Raili odwiedził ciotkę baronową de Garennes i zażądał swych dokumentów. — Były gotowe.
^ Około dziesiątój godziny pożegnał się z baronową i powrócił na ulicę Garanciere do pałacu, odprowadzony przez Filipa do placu Saint, Sulpice. Filip powróciwszy następnie do swego pomieszkania przywołał do siebie Vandaraa.
* Yandame siedział właśnie przy dobrym rumie i takimź cygarze, kiedy usłyszawszy kroki Filipa, pospieszył do mego.
Znalazłszy się oboje sam na sam, prowadzili następnie bardzo tajemniczą rozmowę:
— Muszę z tobą pomówić Julianie — rozpoczął Filip.
— Cbodzą po mieście bardzo tajemnicze pogłoski, że hrabia de Vadans został otruiy.
— Otruty? — zawołał Vandame przestraszony, nie domyślając się, do czego mowa zdąża ?
— Tak! odgadujesz, kogo o to podejrzywają ?
— Boże! czy czasem me pana barona ?
— Jak widzę mój chłopcze, nie jesteś tym samym, co dawnićj, sprytnym, przenikliwym, który potrafił zrozumieć z jednego sićwka, o co idzie ? Przecież nie ja byłem przy mym wuju ? Przecież nie ja posiadałem jego całe zaufanie? Przecież nie ja przyrządzałem mu mikstury, które się fabrykowały bez doktora w jakiójś tam aptece pałacowej?
— A więc to pan Raul miałby być owym trucicielem ? — To straszne.
— Tem strasznićisze, że posiadał właśnie to zaufanie mego zmarłego wuja?
— Ależ dla czego mógłby on się dopuścić tak zbrodniczego występku ?