32
wolnością, ale go jeszcze w jego władzy na X Mazowszu potwierdził.
Ten czyn Bolesława, Zbigniew jak mógł najprędzej odpłacił niewdzięcznością. Udał się na Pomorze, część tego ludu znowu do j powstania namówił, i próbował w napadzie nocnym Bolesława zgubić. Polskie wojsko jednak przygotowując się do szturmu na miasto Wolin nie spało, stało uzbrojone, i przyjęło hufce zdrajcy ostrą bronią. Największą część nieprzyjaciół wycięto, resztę i wzięto w niewolę. Pomiędzy niewolnikami J znajdował się ktoś, co hełmu z twarzy pod- ł nieść nie chciał, tylko w obecności króla Bolesława. s
Był to Zbigniew. Prosił króla o łaskę, < a ten w samój rzeczy przemienił karę śmier- i ci na wrygnanie z kraju i utratę księstwa < Mazowieckiego. <
Zbigniew nie czuł wdzięczności za przebaczenie, owszem więcój jak kiedy rozją- > trzony, szuka! nieprzyjaciół bratu i Polsce. Udał się do Henryka piątego cesarza Niemiec, któremu Bolesław w roku tysiąc setnym ósmym nie chciał przeciw Węgrom s dać pomocy. I do króla Czeskiego, którego i zbrojnym napadem Bolesław był przj^musił i do zaniechaia wojny z Węgrami na korzyść > cesarza. j
Prędko tez Zbigniew7 doszedł celu. Ce- i sarz połączył się z królem Czeskim, i z o- j gromną z całych Niemiec pościąganą siłą j zbrojną wtargnął do Szlązka niższego, źą- j dając dla Zbigniewa odstąpienia połowy J królestwa Polskiego, a dla siebie rocznej s daniny, trzystu mark srebra. Król Bolesław \ drwił z tych żądań. j
Cesarz zaś zaczął wojnę zdobywaniem \ miast na Szlązku. Lecz się to żle powodziło, j z przyczyny waleczności mieszczan. Cesarz ; czując się zawiedzionym przez Zigniewa, j któren był mu obiecał, że w Polsce mało s znajdzie oporu, nie upominał się już o dział z krajów Polskich dla niego, lecz obstawał > przy żądaniach haraczu dla siebie, aby z hań- S bą tak głośno zaezętćj wyprawy niezakoń- s czyć. Król Bolesław wracając właśnie z Po- | morza, kazał odpowiedzieć cesarzowi, że j
*
pewniejszą ma rękojmię wolności i pokoju, w swojój hartownój stali, jak w złocie. Cesarz czuł się bardzo obrażonym tą odpowiedzią. Obiegł Głogów miasto Szlązkie i silnie szturmował.
Gdy już zniszczył okopy zewnętrzne, obiecali mieszczanie poddać miasto, jeżeli w pięciu dniach nie będą mieć pomocy. Cesarz wiedząc, że wojska Polskie są daleko, przystał na to zażądawszy zakładników. Mieszczanie Głogowa na żądanie cesarza dali jakąś liczbę własnych dzieci cesarzowi w zastaw, i posłali do króla Bolesława z proźbą o jak najspieszniejszą pomoc. Będę się spieszyć, powiedział Bolesław posłańcom, ale gdybym nie zdążył z odsieczą do dnia piątego, nie życzyłbym kochanym Głogowianom, aby poddawali cesarzowi miasto, bo w takim razie mogliby się spodziewać odemnie tego, czego chcą uniknąć od cesarza Niemieckiego.
Nadszedł dzień piąty, odsiecz nie przybyła. Głogowianie przecie miasta poddać nie chcieli, więc cesarz szturmować kazał. Dla odebrania odwagi Głogowianom, kazał ich dzieci ubrane w żałobę, przywiązywać do taranów. Lecz mieszkańcy Głogowa nie zważali na to, rzucali kamienie, miecze i strzały tak silnie i bezwzględnie na szturmujących, że nietylko miasta cesarz szturmem nie zdobył, ale od oblężenia odstąpić musiał.
Ledwie się cesarz cofać zaczął, pokazał się Bolesław i gonić zaczął. Cesarz naprzeciw Polaków wysłał Czechów. Lecz gdy ci zostali pobici, umknęli do swojego kraju. Pomiędzy zbiegami najpierwszym był Zbigniew. Teraz sądził Bolesław, iż cesarz skłonnym będzie do zawarcia pokoju, i o-fiarował warunki pokoju. Lecz cesarz odpowiedział dumnie. Wtenczas król Bolesław cesarza, któren był się wycofał w okolicę Wrocławia, przymusił do bitwy i pobił tak, że tylko z małą liczbą niedobitków umknąć potrafił z pola bitwy. Bolesław gonił go do granic Czech. Tymczasem pole zasłane trupami, zwabiło zgraję psów żarłoczny cli, i odtąd to pole bitwy nazy wa