115
cy znajdowali się jeszcze nie daleko, na Węgrzech! Umawiano się więc o to dni parę, gdzie się monarchowie spotkać mają: Ten co przed Turkami uciekał i ten co ich rozgromił, aby żadnemu nie ubliżyć. Stanęło na tern, że jadąc na koniach naprzeciw siebie spotkać się mają, że się jeden drugiemu ukłoni razem obydwa. Lecz tu wzrok omylił cesarza Leopolda.
Król Jan obaczywszy go podniół rękę chcąc sobie poprawie wąsa. Cesarz myślał, że król chce się jemu ukłonie, prędko ściągnął rękę do kapelusza kłaniając się królowi. Dopiero ukłoniwszy się, poznał że się pomylił, a z wielldćj obawy, czy sobie nie ubliżył stracił całą przytomność umysłu, nie wiedział co mu powiedzieć, i jeszcze prędzćj jak sobie układano, rozjechali się kaźen w swą stronę.
Jasiek. Żebym nie wiedział, że ty nigdy nie żartujesz Stanisławie! Tobyrn ci nie wierzył.
Stan. Zagadnąłeś mnie, czy cesarz był wdzięcznym królowi Polskiemu, dla tego opowiadałem ci szczegóły, które zresztą zapisała liistorya. O dalszćj wdzięczności nie ma już co wspominać, kiedy pierwszy ukłon tak wysoko ocenionym został. Pojmujesz że o ożenieniu królewicza Jakóba z córką cesarza i mowy nie było. Polacy co się temu przyjęciu przypatrywali, radzili królowi, aby tą samą drogą, którą przyszli, to jest na Morawę jak najspieszniej do Polski wracać. I była to mądra rada. Bo z siłą bardzo małą, choć bardzo dzielnie, bronił granic Polskich Jędrzej Potocki kasztelan Krakowski także przeciw Turkom. Zaprowadzał on nowy porządek* na Woło-szczyżnie zgodny z korzyścią Rzeczypospolitej Polskiej. Trzeba więc było jemu do-pomódz, a dumnych samym sobie zostawić. Lecz zapał myśliwego i wojownika, trudno powstrzymać.
Król zagnał się z wojskiem za Turkami do Węgier, a że piechota niemiecka za jazdą Polską zdążyć nie mogła, zobaczywszy nieprzyjaciela w szyku bojowym pod Parkanami, uderzył na niego z samą tylko jazdą; to stało się przyczyną dużej straty i król sam mało co nie zginął.
Nadciągnęła po bitwie i piechota niemiecka, a wtenczas król natarłszy znowu pod Granem, tak stanowcze odniósł zwycięztwo, że z dwudziestu czterech tysięcy Turków, dwa tysiące tylko umknąć potrafiło.
Teraz już i królowi dość było i trudu i sławy, a że jeszcze drogę przez Węgry, obrócone niby to krótszą do Polski, ale w pośród samych zbuntowanych Węgrów, którzy go uważali za nieprzyjaciela, a zatem nie raz brakło i żywności dla ludzi jako i dla koni, i nie-obeszło się bez strat tak w ludziach jak i w koniach. Nic też prócz sławy nie zyka-ła z tćj wyprawy* Polska i Jan trzeci. Długą jeszcze i upartą wojnę z Turkiem ona sprowadziła.
Za powrotem do kraju, król Jan więcćj jak kiedy ulegał zdaniu żony. Zaś wedle osobistych widoków, ta chwiejąc się pomiędzy Au-stryą i Francyą, które obie robiły zabiegi
0 przyjźń Polski, nieraz w zgubne dla kraju sprowadzała króla koleje. A co najgorsza że działając przeciw własnemu przekonaniu, król działał niechętnie, a tak działając zwykle się tylko czas' traci.
Wójt. Proszę ciebie, a wszakże nie tę Francuzkę, ale Jana Sobieskiego wybrali królem Polacy! Czegóż się tam ona mieszać miała do rządów?
Stan. Ona wybór męża na króla, uważała jako podstawę z którćj oboje powinni byli wyciągnąć dla siebie i dla dzieci korzyść jak największą. Że król ją kochał
1 chętnie jej dogadzał, że ona zresztą umiała, często mu coś powtarzając, nastroić go jak chciała; z tego korzystali tylko pełnomocnicy obcych dworów, gdyż wciągali ją kolejno w swoje widoki, a przez nią króla. Lecz ona nie miała trafnego rozumu, i w końcu się pokazało, że jak dla kraju (o co niedbała) nic dobrego nie zrobiła, tak i dla siebie i dzieci swoich źle królem wodziła.
Młyn. Ot wiesz Stanisławie, pomiędzy pierwsze warunki przy obiorze króla powinni