51
51
w innćj wsi Polskiój, źe jak sobie tylko J chłop w czem radzie nie umie, to idzie do j Pana? Osobliwie, jeżeli jakiej pomocy \ potrzebuje. Jak to często da się i te- s raz słyszeć: Idę do jegomości jak do ojca, i
do jejmości jak do matki, i tern podobne i
Wójt. Ta to prawda, to zwykła prze- < mowa. \
Stan. Zkądźe ona powstała? Juźci nie ( zkąd innąd, tylko ze stosunków, prawie ro- s dzicielskich z jednój, prawie dziecinnych j z drugiój strony. Nie jest to szczczęściem \ dla ludzi dorosłych, zostawad ciągle pod \ .opieką. I wieśniak powinien był raz z niój \ wyróśd. Lecz jeżeli zły pan, zrobił go sobie przez siłę, posłusznym narzędziem, to częściój jeszcze: Niedbałośd, gnuśność du- j cha i ciała, oddawała go i utrzymywała j w opiece i na samowoli pana, często i do- j brego. \
Bart. Ta to prawda, źe jak się człowiek j sam szanowad nie umie, to trudno, aby go \ i kto inny szanował. Kto o swoich nogach 1 stanąć nie chce, tego musi ktoś podpierad. < A szlachta pomiędzy sobą, jak też bywała i za dawniejszych czasów? Po Chrześcijan-.sku? \
Stan. Bez zwad i bijatyk nie obeszło się i nigdy, osobliwie w późniejszych czasach, \ kiedy władza królewska coraz to słabła. Lecz w powszechności najczęściej była zgo- \ da i szlachcid zwykle jeden drugiemu mó- \ wił: Panie bracie. j
Bart. Choć nie krewnemu? \
I słusznie. Czyż nie wyznawali wszyscy je-dnego Boga? Nie bronili źe wszyscy jednój i ojczyzny? Musieli się wszakże w bojach \ wspierad wzajemnie, dla większego wszystkim bezpieczeństwa, chód się osobiście nie i
Aby zjednad sobie od króla, od rządu, \ jaką wolnośd, jaką swobodę, zwykle łączyli J
się razem, i dla tego z czasem najznamie- j nitszym stanem, ba jedynym obywatelskim \
Ale wródmy się do króla Kazimierza. \
Widząc opór szlachty i duchowieństwa . przeciw zgodzie z Krzyżakami, przyzwolił na ich zdanie, i posłał Jana biskupa Krakowskiego znowu do Papieża po sprawiedliwość. Papież jak dawniój, zesłał kornisyę do rozpatrzenia się w tój sprawie. Lecz podczas gdy komisy a w Warszawie nad tern pracowała, Krzyżacy pustoszyli zachodnie części państwa.
Nakoniec w roku tysiąc trzysta trzydziestym dziewiątym ukończyła komisya swoje rozpoznanie, i przyznała, źe nietylko Kujawy i Dobrzyń, ale Pomorze, Kulm, Brześć i Michałów, Krzyżacy oddać powinni koronie Polskiej, a za szkody i koszta zapłacie królowi 195,100 marków srebra. Jednak jak wprzódy, tak i dalój postępowali sobie rycerze Krzyżowi.
Teraz jak szlachta, tak i duchowieństwo nastawało na króla, aby się wziął do oręża. Jeszcze król wojnie się opierał. Gdy jednak Krzyżacy nieprzestawali kraju pu-stoszyd, skłonił się nakoniec do wojny.
Aby sobie jednak jój dobry skutek u-bezpieczyć, szukał Kazimierz zapewnienia sobie pomocy w spokrewnionych Węgrach. Dla osiągnienia tego celu, naznaczył swoim następcą Ludwika królewicza Węgierskiego swojego siostrzeńca.
Król Węgierski jednak nie mógł źąda-nój pomocy dad Polsce, musiał zważać, aby sobie nie narazić cesarza Niemieckiego, a ten zabory Krzyżaków na Pomorzu, za dobre był uważał. Rycerze Krzyżowi poznali to wahanie się Węgrów, i tern więcój dokuczali Polakom.
Około tego czasu, tysiąc trzysta cztere-dziestego, wymarli książęta Haliccy, a ponieważ z prawa, księstwo to spadało na Kazimierza, musiał udać się tam i zająć to księztwo, aby nie wpadło w moc złego sąsiada. Dla tego wojska Polskie musiały się podzielić, a Krzyżacy coraz to niebezpie-czniejszemi się stawali.
Szlachta i duchowieństwo ucieszeni powiększeniem państwa na Rusi, przystali nakoniec na ugodę z Krzyżakami i ustąpienie Pomorza. Kujawy i Dobrzyń oddali. Ugo-