przekonanie, że Arabowie prowadzą wszystkie rozmowy w krótkim dystansie. Nie jest to prawdą. W kontekstach towarzyskich Arabowie mogą zasiadać w przeciwległych rogach i rozmawiać ze sobą przez cały pokój. Jednakże skłonni są obrażać się wówczas, gdy Amerykanie zaczynają się posługiwać dystansami dwuznacznymi, takimi, jak np. 1,2 do 2,1 metra liczący dystans społeczno-do-radczy. Zazwyczaj skarżą się, że Amerykanie są chłodni, sztywni i że „mają wszystko w nosie”. Pewien starszy dyplomata arabski wyniósł takie właśnie wrażenie ze szpitala, gdzie pielęgniarki posługiwały się dystansem „profesjonalnym”. Czuł się ignorowany i pozbawiony należytej opieki. Inny Arab tak skomentował zachowanie Amerykanów: „Co się stało? Czy brzydko pachnę? Czy się mnie boicie?”
Ci Arabowie, którzy stykają się z Amerykanami, twierdzą, że w kontaktach z nimi doznają pewnej monotonii, po części wywodzącej się z odmiennego posługiwania się oczami w miejscach prywatnych i publicznych, a także wśród przyjaciół i obcych. W domu arabskim byłoby rzeczą nietaktowną myszkowanie wzrokiem. Ale z drugiej strony Arabowie patrzą na siebie w sposób, który Amerykanom wydaje się wrogi lub wyzywający. Jeden z moich arabskich informatorów opowiadał, że pomiędzy Amerykanami czuł się zawsze zagrożony, a to z powodu sposobu, w jaki odbierali jego spojrzenie, w którym nie było cienia wyzywających intencji. W kilku wypadkach ledwie uniknął bójki z Amerykanami, którzy sądzili, że spojrzeniem swym wyzywa ich męskość. Jak wspominałem przedtem, Arabowie spoglądają swoim rozmówcom w oczy z intensywnością, która sprawia, że Amerykanie czują się bardzo nieswojo.
Jak to czytelnik już teraz jasno widzi, Arabowie wchodzą w bliski kontakt z sobą na wielu różnych płaszczyznach naraz. Coś takiego jak prywatność w miejscu publicznym jest rzeczą zasadniczo im obcą. W transakcji na bazarze na przykład bierze udział nie tylko kupujący i sprzedający, ale wszyscy zgromadzeni. Każdy, kto stoi obok, może się do niej włączyć. Dorosły, który widzi chłopca wybijającego szybę, ma obowiązek zapobiec temu, nawet jeśli go zupełnie nie zna. Zaangażowanie i współudział uwidacznia się w wielu różnych dziedzinach. Na płaszczyźnie politycznej uchylenie się od interwencji, kiedy zanosi się na jakąś awanturę, to tyle co opowiedzenie się po jednej ze stron. Tak właśnie postępuje chyba nasz Departament Stanu. A ponieważ niewiele ludzi zdaje sobie choćby bardzo mgliście sprawę z tego, że ich sądy formuje ich kultura, nic dziwnego, że i Arabowie odbierają nasze zachowanie tak, jak gdyby wywodziło się ono z ich własnych milczących założeń.
Odbieranie przestrzeni zamkniętych
Arabom, z którymi przeprowadzałem wywiady, z przestrzenią zamkniętą kojarzyło się słowo „grób”. Nie przeszkadza im przebywanie w ścisku między ludźmi, ale za to nie znoszą osaczenia przez ściany pomieszczeń. Są znacznie bardziej niż my uczuleni na zatłoczenie architektoniczne. By zadowolić Arabów, zamknięta przestrzeń musi spełniać trzy warunki: powinna zawierać dużo przestrzeni niczym nie zastawionej do poruszania się (w miarę możności około 300 metrów kwadratowych), sufity powinny być bardzo wysoko, na tyle wysoko, by nie znajdowały się w obrębie pola wizualnego, a nadto widok z okna nie może
229