Wójt. I to tak bez sądu?
Stan. Wzniósł się okrzyk: Wszystkim zdrajcom ojczyzny niech tak będzie! Teraz udano się do innego więzienia, gdzie siedzieli przekonani o szpiegostwo. I tych mordowano aż do rana.
Rano jeszcze zamordowano niejakiego Hankiewicza i Kaweckiego, którzy dozorując i szpiegując szkoły, dali się we znaki ludności Warszawskiej.
Podczas tej okropnój nocy Krukowiecki kręcił się pomiędzy ludem i zachęcał do wieszania. Potem poszedł do rządu i oświadczył: Że go lud okrzyknął gubernatorem miasta. Że on urząd ten przyjmuje i przybywa po potwierdzenie. Rząd postraszony chętnie go potwierdził.
Teraz Krukowiecki starał się o usunie-nie wszystkich, coby mu zawadzać mogli, ażeby się we władzy ustalió. Posyłał do wszystkich co mogli jaki wpływ na ludność wywierad, a jemu niesprzyjali, ostrzeżenie: Iż lud się naradza, aby ich wywieszać. Tak wyprawił z miasta: Panią Skrzyneckę, księcia Adama Czartoryskiego, dowódzcę Pragi Dziekońskiego, któremu jeszcze powie-dzied kazał, aby szedł na spotkanie generała Gołowina posuwającego się od Siedlec. Tak się pozbył wszystkich, co mu przeszkodzie mogli. I postanowił się w taki sposób naczelnikiem nieograniczonym rządu.
Teraz gdy inni nie chcieli się podjąć dowództwa nad wojskiem, uznano wodzem Dębińskiego, a ten wedle rady Skrzyneckiego cofał wojsko do okopów Warszawy. Wojsko °to liczyło siedemdziesiąt tysięcy, lecz dwadzieścia tysięcy pod dowództwem Romaryna, posłano na prawy brzeg Wisły. Moskale zaś mieli sto tysięcy ludzi i czterysta armat. Otoczyli Warszawę, która już tylko na dni siedem żywność miała.
Teraz zaczął Krukowiecki grę, dla któ-rój zrobił się naczelnikiem rządu.
Rozsyłał wojsko, męczył go wartami bez potrzeby, złożył z dowództwa Dębińskiego, oddał toż Małachowskiemu, obiecując mu, że sam rozkazywać będzie. Bałamucił oficerów i żaczął się przez trzecie
s osoby układać z Moskalami. Przysłali wkrót-s ce wysłańca swojego do układów z wiel-j kiemi obietnicami. Polacy tern obietnicom ufać nie chcieli — lecz posłali również wy-5 słańca do obozu Moskiewskiego.
Tego wybadać umiano, a dowiedziaw-S szy się jak rzeczy stoją, zarządził Paskie-S wicz szturm na Warszawę.
| Generał Romaryno na czele dwudziestu \ tysięcy został z Warszawy wysłany i o tern s wiedzieli Moskale, więc spieszyli z natar-s ciem nimby powrócił.
W Warszawie nikt o tern nie wiedział,
\ nikt temu nie wierzył, iżby już do szturmu przyjśó miało.
\ Nie były też szańce obsadzone, gdy | raptownie rano szóstego września o piątój s szturmowaó zaczęto. Więećj jak sto armat \ naraz skierowano na dwa szańce najdalój \ położone na Woli.
s Generał artyleryi Bem, któren tam do-\ wodził, znajdował się w mieście, w miejscu \ z którego chciał rozpoznań ruchy Moskali. 5 Jemu się zdawało, że to tylko fałszywy s postrach, tymczasem obydwa szańce na Woli bez wsparcia wytrzymały po bohater-j sku napad okropny.
Jeden wzięli Moskale, gdy już tylko | czterech na nim znajdowało się Polaków | żywych. Drugi wtedy, kiedy już tylko je-s dynastu znajdowało się obrońców przy ży-j ciu, a wtedy porucznik Gordon zapalił \ skład prochu i wraz ze swojemi, ale także | z tysiącem Moskali wysadził się w po-\ wietrze.
\ Teraz otoczyli Moskale wieś oszańco-j waną Wolę, stu pięćdziesiąt armatami i trzynastu pułkami. Załoga Polska tam, wynosiła dwa tysiące ludzi i ośm armat, i W okropnym boju, jaki tam wrzał padł rannym Piotr Wysocki ten, co pierwszy pomyślał o powstanie Warszawy i pomysł ten wykonał. Ciężko ranny dostał się do | niewoli. Generał Sobański, któren się pod-j daó nie chciał zginął.
\ Kupy trupów Polskich i Moskiewskich \ tam się nagromadziły.
Gdy już nakoniec została tylko garstka