584 •
584 •
kowanego amalgamu Kienmajera, który się do naelektryzowania szkła przez tarcie najprzydatniejszym okazał. Nieraz machiny te, chociaż bez korzyści, mają, dwie pary poduszek, osadzonych naprzeciw siebie w końcach pionowej średnicy tafli, posuwającej się między niemi. Konduktorem jest albo dęty i należycie wypolerowany walec metalowy z dobrze zaokrąglonemi końcami, osadzony dla odosobnienia na dwóch słupkach szklannych, albo dęta kula mosiężna, również słupkiem szklaimym odosobniona. Z boku konduktora są przytwierdzone do niego mosiężne ramiona, zgięte w podkowę i mające na swych końcach tak zwane grzebienie, gdyż od strony szyby są uzbrojone kolcami, pomiędzy któremi ona podczas obracania wolno się przesuwa. Kam i on bywa zawsze tyle, ile jest par poduszek. Używając jednej tylko pary, umieszcza się ramię na drugim końcu średnicy, przez nacieradło przechodzącej. Przy taflach z czterema poduszkami stoją ramiona w oddaleniu 90° od poduszek. Jeżeli zaś konduktorem jest kula, wówczas ma ona z boku dwie obrączki z twardego drzewa, dobrze wygładzone, (każda z rynienką, wysłaną cynfolią na stronie do szyby obróconej) i prócz tego jeszcze także metalowemi kolcami z tej strony opatrzone. Zadaniem konduktora jest, zbierać na swej powierzchni elektryczność równoimienną z tą, która powstaje na szklannej tafli, przesuwającej się pomiędzy poduszkami. Dla ocenienia elektrycznego napięcia na konduktorze znajduje się na nim w końcu, odwróconym od szyby, elek-trometr Eanleja {Fig. 317), którego półkolista tarcza a z podziałką jest z kości słoniowej, strzałka c z fiszbinu, a kulka d z rdzenia bzowego. W miarę wzmagania się napięcia elektrycznego na konduktorze podnosi się strzałka do góry i zamyka pewien kąt stateczny z pionowym słupkiem swoim, skoro to napięcie dojdzie do pewnego ma-ximum naładowania konduktora. Jeżeli się wtedy przestanie obracać, taflę, a powietrze wilgotne, strzałka raptownie opada; w su-Fig. 317. ckem zaś powietrzu opada ona stopniowo,