kierowała się do Królestwa Polskiego przez Słupcę i Pyzdry, a część — przez Kujawy lub Wieluń. Miejscami zbornymi były: Kórnik, Usa-rzewo (majątek Żychlińskiego), Dębicz w powiecie średzkim (majątek Włodzimierza Wol-niewicza), Krześlice, także w powiecie średzkim (majątek Anastazego Radońskiego), i Targowa Górka (majątek Władysława Kosińskiego). Do 22 marca 1863 roku z samego tylko Poznania wywędrowało do Królestwa ponad 400 ochotników, głównie gimnazjalistów, terminatorów i czeladników, uczniów kupieckich i robotników, Najwięcej jednak osób udało się z Poznania do Królestwa w marcu, kwietniu i maju 1863 roku. W ciągu tylko jednego dnia świąt wielkanocnych zdołało uciec z Poznania ponad 100 osób. Ochotnicy poznańscy dostawali się do różnych oddziałów: sporo z nich weszło do oddziałów Mielęckiego, wielu do Younga de Blankenheima, Emila Faucheux i Edmunda Taczanowskiego. Również kilkunastu Niemców znalazło się w szeregach powstańczych, co świadczyło, że część młodzieży niemieckiej dusiła się w atmosferze reakcji i swój protest przeciw panującym stosunkom oraz ciemiężeniu Polski wyrażała m.in. w przystąpieniu do powstania, skierowanego przeciwko uciskowi i tyranii.
Na wieść o wybuchu powstania w żyłach Cal-liera zagrała krew żołnierska. Bez namysłu porzucił swoje dotychczasowe zajęcia i pożegnawszy rodzinę w pierwszych dniach marca 1863 roku z całym zapałem swego bujnego temperamentu rzucił się w wir przygotowań do czynu zbrojnego. Najpierw wyruszył z Poznania do Środy, gdzie zwerbował 30 ochotników i utworzył oddział. Pomocy udzielił Callierowi hrabia Jan Działyński, który ofiarował oddziałowi wszelką broń, jaką posiadał w kórnickiej zbrojowni zamkowej, oraz 60 000 talarów. Uzbrojonych w sztucery i dubeltówki ochotników, a wśród nich także kosynierów, częściowo jeszcze bez broni, przeprowadził Callier przez granicę w okolicy Mechlina. Podczas drogi dołączali do nich nowi ochotnicy, m.in kapitan Sikorski z grupą swoich ludzi. Dzięki temu liczebność oddziału wzrosła do 85 osób. Już po przejściu granicy doszło do konfliktu między Sikorskim a Callierem, Sikorski bowiem rościł sobie prawo do dowodzenia oddziałem. W tej sytuacji odwołano się do podkomendnych, którzy jednogłośnie ogłosili dowódcą Calliera. Kapitan Sikorski objął funkcję zastępcy dowódcy oddziału.
Callier kierował się ku lasom kazimierzowskim. Pierwsze obozowisko założył w lesie opodal Biniszewa, dalsze postoje zarządzał głównie w zagajnikach. Marzec mroził srogo — żołnierze chronili się pod półdaszki, sklecone z gałęzi sosnowych, pozawieszanych na poprzecznych długich drągach. Tworzyły one zaimprowizowane szopy, ale nie zabezpieczały przed deszczem i śniegiem. Rozpalone ognisko na krótką
47