99
żą stratą z pod miasta Lan do Saisons powrócił. Wiedząc dobrze że nie z winy naszój fortecą wziętą została, 18-cie krzyżów legii honorowój na pułk nasz przeznaczył i do starój pieszój swój gwardyi przyłączyć nas kazał. Zaraz po wydaniu tój dyspozycyi, pomaszerowaliśmy do miasta Reims, a że nieprzyjaciel wziął w głąb’ Francyi swój kierunek, przeto znów nazad ruszyliśmy aż do miasta Chalon. Wówczas to armija główna nieprzyjaciół sprzymierzonych, pod wodzą rossyjskiego marszałka Barclai de Toli zostająca, pokazała się pod miastem Ar-sur-obe, kolumnami przeciwko niój spiesznie po za rzeką Obe postępowaliśmy, w południową porę dnia 31 Marca 1814 roku; rozpoczęła się na pozór wielka batalija, kawalerya z wszystkich armijów sprzymierzonych w calój swój massie uderzyła na kawaleryą francuzką, pomiędzy którą była gwardya hrabi Wincentego Krasińskiego; po znacznój utarczce, gdy ujrzeli mocne czworoboki piechoty, przy których stał sam Cesarz Napoleon, spiesznie się cofnęli, skoro do pozycyjów swoich dobiegli, wówczas rozpoczęła się tylko rzęsista kanonada, która przez godzin kilka nieustannie trwała: w dniu tym wielce nam była użyteczną artylerya marynarki francuzkiój; pułk nasz mając na czele podpułkownika Muchówskiego, stał w czworoboku obok mając samego Cesarza Napoleona, a choć razu jednego ognia z ręcznój broni nie dał, jednakże kilku oficerów w zabitych, kilku rannych, pomiędzy któremi był podpułkownik Skrzynecki, i blizko sto żołnierzy stracił. Nad wieczorem rozkazano nam odebrać nieprzyjaciołom wieś Torsi, którą po trzy kroć przez kilka godzin czasu francuzi zdobyć nie mogli: wówczas to mając na czele walecznego podpułkownika Muchowskiego, każdy kapitan ze swoją kompaniją przez ploty dążył, a kiedyśmy już prawie doszli, a noc nam do tego pomogła, rozpoczęliśmy krzyczeć hura. Dywizya niemiecka stojąc na małym placu wsi tejże, słysząc wołanie nasze, sądziła że rossyanie z dru-giój strony do wsi wchodzą, przez co strzelać na nas zupełnie przestała, wołając halt, halt, wir sind ja frainde! my tóż ich jako najszczerszych swych przyjaciół bagnetami i kolbami traktować poczęli, tak dalece, że nim się zreflektować zdążyli, połowę dywiżyi tój już trupem usłaliśmy, reszta niedobitków w największym nieładzie cofać się poczęła, za którą spiesznie awansując, na ważną pozycye po za wieś Torsi dostaliśmy się; dopióro w tenczas francuzi za nami cisnąć się do wsi poczęli, i już ją więcój nieprzyjaciołom wziąść nie dali. Nad rankiem Cesarz Napoleon zwiedzając pozycye, ujrzał pułk nasz stojący w pogotowiu do boju, a wiedząc że przez nas wieś wziętą szturmem była, przez co mosty na rzece obronione zostały; rozkazał podać sobie listę oficerów i żołnierzy, którzy przy wzięciu jej najmężniój walczyli, i tym tak krzyże legii honorowój jak i zjednoczenia zaakordował. Kompania moja była tak szczęśliwą, że nie tylko ja jako dowódzca jój, ale i porucznik Brychczyński i podporucznik Niski, ozdobieni krzyżami La Reunion zjednoczenia zostaliśmy. Ozdoba ta ustanowioną została wówczas, kiedy Napoleon Holandyą, wcielił do państwa francuzkiego, a w dniu 18 Października 1811 roku w Amsterdamie na uposażenie zjednoczenia orderu, składającego się z trzech kłass, wyznaczył Cesarz Napoleon pięć kroć sto tysięcy franków rocznego dochodu z nadzwyczajnych dochodów dóbr korony. Członków wielkiego tego krzyża więcój być niemogło jak dwieście, komandorów tysiąc, a kawalerów dziesięć tysięcy. Dnia 22 Marca 1814 roku znikł nam z oczów nieprzyjaciel, z pod Ar sur obe, a pokazał swój front pod miastem Sł. Dinie, przeciw którego armija na-