Image25

Image25



208

ale gdy stanął na środku rzeki,•lody ruszyły, przy huku jakby stu armat. Nie traci przytomności, z kry na krę skacze, i dostaje się szczęśliwie na Pragę, gdzie dni kilka bawił, zanim przewóz urządzono.

Zienkiewiczowie pobłogosławili córce ukochanój ten związek: a sędziwą matrona, łakocie mleczne, z kępy wprost zamku na której dwie kolonije były, przesyłała swej zamężnój córce (’). Ale nie doczekała wnuków: pochowano jej zwłoki na cmentarzu Pragskim. Stary Polonus — bo do śmierci nie zrzucił żupana i kontusza, przeniósł się jako wdowiec na mieszkanie do Warszawy przy córce. Pamiętam go jak przez mgłę: drobnej postaci, szlachetnych rysów twarzy, cieszył się wnukami, gdym mu z siostrami znosił poduszki jak usiadł przy piecu i otulał jego nogi: cieszył się i z syna swego jedynaka Józefa, który po wnijściu Francuzów do Polski, zaciągnął się do legii Nadwiślańskiej (a).

(') Książę Jeremiasz Wiśniowiecki, w pięknym zbiorze swoim, ma obraz Warszawy olejny, na którym ta kępa wprost zamku, (z której dziś' siadu nie ma), w całości jest przedstawiona.

(2) Józef Żieńkiewicz po śmierci rodziców, był na wychowaniu u mojej matki, najstarszej z rodzeństwa. Nie skończywszy szkół pijarskich, lubo szczególniej biegle mówił po łacinie, i literaturę starożytną poznał, za wnijściem wojsk francuzkich, wszedł jako prosty żołnierz do legii nadwiślańskiej. W kilka lat już podoficerem będąc, leżał u nas w domu gorączką trawiony. Dotąd wyraźna mej pamięci scena, z jakiem przerażeniem, dzieckiem będąc, słuchałem jak Żieńkiewicz w malignie, jakby na polu bitwy komenderował, wydawał rozkazy, jęczał za rannych i konających. Młodość uratowała go, wrócił przy wielkim dozorze i staranności rodziców moich do zdrowia; włożył tornister, upadł matce mojej a swej opiekunce do nóg, i wśród płaczu nas wszystkich, ruszył do pułku, z którym odbył kampanje od r. 1807 do 1814. W nowej organizacyi wojska Królestwa Polskiego przydzielony do 5 pułku piechoty Linijowej, w stopniu porucznika, w niem był aż do chwili , kiedy zostawszy kapitanem, przeszedł na do-wódzcę bataljonuinnego pułku. Mało spotkałem w życiu mojem, tak wyrazistych typów wiarusa polskiego, jakie przedstawiał Żieńkiewicz*powierzchownością swoją i myślą a sercem. Więcej jak średniego wzrostu, krzepkiej budowy, miał twarz urodną ale śniadą, oczy czarne, pełne ognia i życia i włos kruczy. Wielki Iubownik fajki, nigdy jej z ust nie wypuszczał, nawet w czasie boju, gdy kompanija stała spokojnie, czy to na stanowisku, czy w asekura-cyi dział. Był tak szczęśliwy, że wśró^tyloletniej służby, uczestnicząc w krwawych i morderczych bojaęh, nigdy rannym nie był. Kochany przez żołnierzy, zwany był od nich czarnym kapitanem, bo z latami śniadość jego oblicza, jeszcze się zwiększyła. Wiarusy patrząc jak Żieńkiewicz w czasie boju, kule armatnie po ziemi koziołkujące, albo granaty świszczące zażegnywał temi słowy: „A idźże na złamanie karku djable plemię, a nie tykaj poczciwego katolika11 i żadne go też nie dotknęły; nazywali go śmiejąc się, czarownikiem, co umie zażegnywać kule. Powolnego flegmatycznego jak mówiono usposobienia, kiedy wpadł w gniew, to był szał raczej, który zdrowiem opłacał. Dwa razy w życiu mojem tylko go widziałem, ale w tym wybuchu było coś przerażającego. Dowodził bata-ljonem, kiedy zmuszony do złożenia broni; spojrzał na sztandar powiewający. Zbladł straszliwie, zadrżały mu usta, łzy zamroczyły oczy, pierwszy raz w życiu on żołnierz Napoleonowskich czasów, poczuł trwogę, o te godło honoru i zaszczytu żołnierskiego. — Wiara! zawołał zmienionym głosem — nie widzicie sztandaru, czy i to święte, nasze Znamię oddamy w ręce nieprzyjaciół?11 Wiarusy spojrzeli z przestrachem na chorągiew. A cóż zrobiemy panie majorze? zapytało kilku. — Zjeść! krzyknął Żieńkiewicz; porywa sztandar, odrywa od drzewca chorągiew, a drąc w kawałki, po cząstce każdemu daje z przeżegnaniem, sam pierwszy połknąwszy. Tak sztandar zjedzono i nie oddano nieprzyjacielowi.

Nie miałem boleśniejszego widoku, jak kiedym go ujrzał płaczącego jak dziecię; tak łzy i ta rzewność nie przystawały do tego męzkiego oblicza, a jednak każdy mu je przebaczył i każdy podzielał.

Ożeniony z Heleną z Kurcewskich, w domowej zaciszy, nagle oderwany od życia czynnego, zawodu w którym najpiękniejsze lata życia spędził, osmutniał, i rzec można, żył z dnia na dzień, chociaż doznawał spokoju i szczęścia w pożyciu z zacną i szlachetną kobietą, którą szczerze kochał i szanował. Kiedy wiek krucze włosy pobielił, oblicze więcej wydawało się śniade. Zrobił się mało mównym, wpadał często w głęboką zadumę, a pierś wznosiły ciężkie westchnienia. Bo też wszystko co go otaczało, coraz ciemniejszą oponą świał mroczyło. Towarzysze broni jedni poginęli, drudzy pomarli lub rozproszyli się po bożym świecie; z rodziny jego, mało-co pozostało,


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
pdl9 był on bardzo maleńki, ale zaledwie stanął na ziemi, rósł nagle i wkrótce przenosił wzrostem s
Szczygieł7 DOROTA SZCZYGIEŁ. ALINA KOLAŃCZYK Ifttt •I W środku czułbym się wściekły, ale wobec znajo
IMG023 GW1NONA Co? — Zdaj to na mnie, sam idź do sokołów; Ty dobry w boja i na polowaniu: Ale gdy tr
DIGDRUK00142418 KOŚCIUSZKO I FRANKLIN. Było to w październiku 17761 ., gdy Kościuszko stanął na zie
Strój powinien być dopasowany nie tylko do psa, ale i do okazji. Na szczęście współczesny właściciel
obsesje, może na skutek zachęty Paułiny. Ale gdy już wreszcie wyszedł, z trudem zmuszał się do
STACJA VIIIIEZUS UPOMINA PŁACZĄCE NIEWIASTY Zapłakać na widok cudzego cierpienia to rzecz chw alebna
Szczygieł7 DOROTA SZCZYGIEŁ. ALINA KOLAŃCZYK Iftfl •I W środku czułbym się wściekły, ale wobec znajo
1 (8) 4 chowanie stanie się nie tylko kategorią moralną, a kształcenie scjentycz-ną, ale gdy postawi
Ale, gdy jest tylko o kilka stopni zimniej, między -2 °C a - 10°C, zaczynają powstawać formy po
image 58 118 Gdy nadszedł świt dnia następnego, wyruszył na ryd-wnnio naprzód odziany w zbroję Montu
religijne 5 A gdy ranek zaświtał Jezus stanął, na brzegu. Jednakże uczniowie nie wiedzieli
Image (54) poprawne ze względu na zasadę rozłączności zakresowej. To ostatnio wszakże, nie tylko nie
86133 IMGV84 (3) 148 WACŁAW BERENT Ale gdy drzwi uchylił i w półmroku ujrzał jej jasną głowę na podu

więcej podobnych podstron