499
wyborców, że więc zostają ponownie wybrani, jeżeli większość wyborców zadowolona jest z rządu, a tracą mandat na rzecz opozycyjnych kandydatów w przeciwnym wypadku. Właśnie dlatego niema mowy
0 tem, żeby społeczeństwo ostro przeciwstawiało się państwu w krajach naprawdę parlamentarnie rządzonych. W Polsce, dzięki systemowi gabinetów pólparlamentarnych, wytworzył się przeciwny stan rzeczy. Posłowie występują wobec ministrów jako rzecznicy interesów swych wyborców, ale nie bronią wobec wyborców zarządzeń władz. Powołują się na to, że nie oni rozstrzygali o mianowaniu ministrów, a więc nie odpowiadają za nich. Rząd natomiast zasłania się wobec krytyki presją poselską, koniecznością okupywania się ustępstwami wobec posłów, ażeby uniknąć ciągłych przesileń".
Niezadowolenie z istniejącego ustroju było silne i powszechne. Stronnictwa lewicowe, a w każdym razie pokaźna liczba ich zwolenników, widziały najlepszy środek zaradzenia złu w powrocie marszałka Piłsudskiego do władzy. Pośród stronnictw prawicowych zaś, a głównie wśród zbliżonej do nich młodzieży, brały górę prądy wyraźnie sympatyzujące z dyktaturą antypar-lamentarną. Jest rzeczą charakterystyczną, że w przededniu przewrotu trzej wybitni działacze sejmowej prawicy, środka i lewicy Edward Dubanowicz, Wincenty Witos
1 Ignacy Daszyński wystąpili w opublikowanych przez siebie broszurach w obronie parlamentaryzmu, a przeciw dyktaturze. Wszyscy trzej domagali się przyznania Prezydentowi Rzeczypospolitej prawa rozwiązywania sejmu, ponadto Dubanowicz i Witos uważali za niezbędne dalsze jeszcze wzmocnienie władzy Prezydenta. Wystąpienia te dowodziły, że nawet zwolennicy istniejącego ustroju i to we wszystkich obozach widzieli jej wady i błędy i domagali się ich naprawy.
13. Przewrót majowy. Nie jest dotychczas wyjaśnione dokładnie, kiedy powzięta została myśl wystąpienia zbrojnego. Nastąpiło to w każdym razie na dłuższy czas przed nominacją trzeciego rządu Witosa, skoro w oświadczeniu z 24. V. 1926 Piłsudski nazwał powstanie tego rządu „ostatnim momentem, który mnie zmusił do decyzji". Rankiem 12. V. Piłsudski na czele wiernych sobie wojsk zbliżył się do War
POLSKA
szawy, licząc niezawodnie, że samo jego przybycie wywoła kapitulację przeciwników i ustąpienie rządu Witosa. Stało się wszakże inaczej. Rada ministrów, obradująca od rana, postanowiła walkę przyjąć i ogłosiła stan wyjątkowy na terenie Warszawy, województwa warszawskiego i powiatów łukowskiego i siedleckiego w województwie lubelskiem. Prezydent Wojciechowski zaś w wydanej do żołnierzy odezwie wzywał ich do powrotu „na drogę prawa i posłuszeństwa". We wczesnych godzinach popołudniowych miało miejsce spotkanie prezydenta Wojciechowskiego i marszałka Piłsudskiego na moście Poniatowskiego. Szczegóły tej rozmowy nie są znane. „Osobiście oświadczyłem Panu Prezydentowi — powiedział później Piłsudski — że wolę z nim pertraktować niż toczyć boje. Pan Prezydent wybrał inną drogę". Słowa te należy zapewne rozumieć w ten sposób, że marszałek stawiał prezydentowi żądania, między innemi natychmiastowego udzielenia dymisji rządowi Witosa, prezydent zaś odmówił ich spełnienia. W godzinach przedwieczornych wojska Piłsudskiego ruszyły do ataku od strony mostu Kierbedzia. Walki toczyły się dalej na ulicach Warszawy z przerwami przez 13 i część 14. V. Podejmowane parokrotnie próby medjacji nie dały wyniku. 14. V. we wczesnych godzinach popołudniowych prezydent Wojciechowski oraz rząd opuścili wobec zbliżania się wojsk Piłsudskiego pałac belwederski, udając się do Wilanowa. Natychmiast po przybyciu do Wilanowa odbyło się posiedzenie rady ministrów, która jednomyślnie uznała, „że przedłużenie walki w tych warunkach doprowadzi do wojny między poszczególnemi dzielnicami Rzeczypospolitej, że koniecznem jest użycie całości wojska dla obrony granic państwa wojną taką zagrożonych, że wreszcie niezbędnem jest w interesie państwa usunięcie rozdziału, dzielącego naród oraz wojsko, na dwa wrogie obozy, postanowiła, że wobec tego przerwanie dalszej walki jest nakazem chwili. W przekonaniu, że nowemu rządowi łatwiej uda się przeprowadzić to zadanie, rada ministrów uchwaliła zgłosić swą dymisję". Ze stanowiskiem rządu zsolidaryzo-wał się osobiście prezydent Wojciechowski, postanaw iająr złożyć swą godność w ręce swego konstytucyjnego zastępcy marszałka sejmu. W piśmie wystosowanem do marszałka Rataja prezydent Wojciechowski
Eocyklopedja nauk politycznych.
33