106 Ideologja alpinistyczna.
dzieję niezwykłych przeżyć alpinistycznych; mieliśmy znowu sposobność do stwierdzenia, że alpinizm jest zajęciem namiętnem. Pragnęliśmy również nabrać zaufania we własne siły".
Stosunek uczuciowy Mailowego do gór zbliża go do typu alpinisty,
0 jakim mówi M. Karłowicz: „Idealnym typem turysty byłby dla mnie ten, coby wyruszając w góry z jasno określonem pragnieniem szukania wrażeń w pierwszym rzędzie estetycznych, posiadał jednocześnie tyle silnej woli, odwagi i wyrobienia, ażeby wszelkie trudności stały się dlań tylko urozmaiceniem wyprawy". Jak mogliśmy się już przekonać, istnieje w Mallory’m
1 moment sportowy, tak charakterystyczny dla wyprawy na Sanghar-Ri. Jednakowoż najważniejsszym i najistotniejszym pierwiastkiem jego alpinizmu jest moment uczuciowy, bezgraniczna miłość do gór. Napełniają go radością nietylko zmagania się z trudnościami lodowców, ścian i turni, lecz i wędrówki wśród dolin i lasów i kwietnych hal górskich. Radość alpinistyczna nie zaczyna się u niego z tą chwilą, gdy stawia stopy na lodowcu lub chwyta się rękami urwiska skalnego. W równej mierze — a podkreśla to Mallory wielokrotnie z naciskiem — jest szczęśliwy, gdy może spocząć wśród cichych i pogodnych łąk alpejskich.
Widok samych ścian, turni i szczytów, choćby one były najwspanialsze i najpotężniejsze, nie może mi dać — mówi Mallory — uczucia pełnej radości i upojenia. „Gdy oddałem należny hołd szczytowi Chomolungmo, „bogini-matce" i Chcmoyouri, „bogini turkusów", schodzę w dolinę, do jej łożyska, do jej szerokich hal, gdzie mały strumień, wzdłuż którego szliśmy w górę, zakreśla łuki między zielonymi brzegami pod wysoką moreną; miłuję do zapamiętania te wdzięczne i skromne rośliny, te rozrzucone złomy skał, te gencjany i pierwiosnki, tak obfitą tu skropione rosą: lubię tę niebieską toń przeźroczystą, która ma tyle dla nas niepojętego uroku. Korzę się przed boginiami, lecz nie zapominam u ich stóp o obrazie mniej dumnym i wyniosłym, lecz wiernym i zawsze kojącym, nawet wśród uderzeń wichru i ścigających nas kaprysów gór".
Niezmierna wrażliwość MalIory’ego na piękno gór występuje w całej pełni, gdy czytamy jego barwny i pełen wdzięku opis piewszego wyjścia na Przełęcz Północną, z której ma on poraź pierwszy przyjrzeć się bliżej północno-wschodniej grani Everestu i rozwiązać zagadkę, czy leży w granicach możliwości człowieka zdobycie najwyższego szczytu ziemi. Jak zbadano bowiem, jedynie ta grań otwierała widoki znalezienia drogi na szczyt. Nic też dziwnego, że z uczuciem niepokoju piął się Mallory ku przełęczy, na której miał się niejako rozstrzygnąć los wyprawy. „Wyszedłszy na prze-