129
Wielu przyrodników i filozofów, którzy mniej lub więcej odrzucają systematyczne i gotowe te-orye, samą zasadę czy hipotezę transformizmu przyjmują.
Dziwne są przemiany w tej teoryi, a jednak nie są niemożliwe! Ponieważ Bóg zamknął życie stworzenia w małym zarodku, który dochodzi do pełnego rozwoju przez cały szereg przemian, przekształcających go z gruntu; — dlaczegóż nie mógłby zamknąć „życia“, „istnienia" w jednym organizmie pierwotnym, a dopiero drogą ewolucyi doprowadzić do tego bogactwa form i do tej pełni życia, jakie dziś podziwiamy? W takim razie ziemię i wody, którym w chwili stworzenia Bóg nakazał wydawać płody, należałoby uważać nie za środowisko i łono przyrody, ale za jej przyczynę działającą i płodną. Nie byłoby również potrzeby śledzić, jak ze stopniowania gatunków, z tej rozliczności postaci, wyłania się myśl Boża według planu odwieczrego, — ale raczej należałoby śledzić rozwój życia na ziemi równolegle do ewolucyi myśli Bożej przejawiającej się wszcchświecie. Plan taki n e uwłaczałby w niczem godności Stwórcy, a dogadzałby naszej sympatyi dla jedności. Miłoby nam było widzieć wyłaniające się z jednego źródła fizycznego wszystkie te istoty, które Bóg widzi w jednej swej idei.
Według zdania ludzi poważnych, teorya transformizmu na pierwszy rzut oka nęci nas ku sobie, jak każdy ? ystem upraszczający rzeczy. Hipoteza ta zdaje się wyjaśniać jedność podstawową
9