247
stosuje, która jest nietylko pojedynczą w ścisłem słowa znaczeniu, ale wogóle nie ma w sobie nic materyalnego. Jeżeli więc kto, to przede wszy stkiem materyaliści najmniej mają prawa przeczyć nieśmiertelności duszy, bo jeżeli ich atomy niezniszczalne, to dusza tem więcej. Choć więc siłom natury nie mogą się oprzeć najtwardsze skały, które w ciągu wieków pod ich wpływem w proch się rozsypują, tak, że tam, gdzie ludzka ręka nic poradzić nie mogła, natura sama przygotowała z czasem grunt urodzajny dla roślinki — to jednak siły te nie mogą dosięgnąć duszy, nie mogą jej wciągnąć w sferę swego rozkładowego działania, bo ona wyższa ponad nie, wymyka się im, jak promień słoneczny z rączki dziecięcia, które go uchwycić pragnie. Jedno tylko mogą one uczynić: mogą ją wypędzić z ciała; a właściwie ani to nie, bo śmierć jest zwycięstwem tych sił nad ciałem tylko, a nie nad duszą. Tak, dopiero wówczas, gdy ciało już się staje niesposobnem do dalszego życia, gdy nie odpowiada warunkom, w jakich dusza z ciałem łączyć się może w jedną istotę, opuszcza ona zrujnowany organizm cielesny, odłącza się od niego, bo po usunięciu warunków, w jakich działać może wespół z ciałem, dalszy jej pobyt w tem ciele już niemożliwy. Jeżeli zaś w śmierci samej siły natury dosięgnąć jej nie mogą, tem mniej się to stać może, gdy się wyrwie z tego świata i jego ciągłym zmianom ulegać przestanie.
Lecz — może ktoś zarzucić — nie jestżeż to najwidoczniejsza sprzeczność: w rozdziale pierwszym udowadniano, że dusza jest pierwiastkiem życia, że sama organizm kształci, naprawia; dlaczegóż tedy, jeżeli mogła się opierać siłom natury przez 70, 80, 100 lat, nie może się im oprzeć na zawsze?
Byłoby dużo do mówienia o tem, dlatego tylko jedną wskażę przyczynę: przeznaczeniem naszem nie jest żyć wiecznie na ziemi, a o tem nietylko z objawienia wiemy, lecz zdrowy rozum nam to dyktuje; dość wskazać na przedśmiertną rozmowę Sokratesa, tak przepięknie skreśloną w „Fedonie“, lub na rozprawki Cycerona. Dusza nie jest istotą bezwzględną,