VIII
zjawiła się liczna plejada myślicieli, którzy siłę talentu i głębokość nauki wśród niekorzystnych warunków, z podziwienia godną ofiarnością składali na ołtarzu szlachetnej sprawy. Cieszkowski, Gołuchowski, Krem er, Libelt (pomijam resztę) byliby wszędzie za granicą przyjęci skwapliwie w poczet pracowników; u nas musieli łamać się z przeciwnościami bez miary, aby stworzyć filozofię narodową. Czy osiągnęli cel pożądany, kiedyś osądzi potomność: nas zbyt mała dzieli odległość, zbyt świeże łączą wspomnienia, żebyśmy odważyli się na wydanie sądu. To niewątpliwem, że dzięki ich zasługom można dobrze wróżyć o przyszłości, bo dowiedli naocznie, że ani język nasz nie jest przeszkodą do traktowania przedmiotów oderwanych, ani głowy nasze za słabe do filozoficznej potrzeby. Zygmunt Krasiński, najwięcćj uduchowiony z myślicieli owego pokolenia, jest świetnym tego przykładem.
Patrzącemu jednak bezstronnie na długi szereg ich prac znakomitych, nasuwa się smutna uwaga, że nie dosyć owoców, wśród generacyi obecnćj; nie dosyć zapału do szerokich, ludzkość całą obchodzących zagadnień. Ile razy mówiliśmy-
0 tym lichym urodzaju, podawałeś słusznie, Szanowny Kolego, tę przyczynę główną, że myśliciele owi nie znaleźli u nas należytego poparcia, bo nie było gotowego gruntu. Olśnieni doskonałością systemów zagranicznych, pragnęli czemprędzej przesadzić je na ojczystą niwę, nie bacząc na to, że oprócz troskliwej ręki ogrodnika, potrzeba ziemi
1 atmosfery dogodnej; potrzeba, skoro mowa o filozofii, nieprzerwanej tradycyi, ożywiającej każdą obcą i swojską latorośl. Inne narody nigdy jej nie straciły; romańskie zawsze miały