304
będzie się starał rozerwać te kajdany, którymi przywiązany do ziemskiego porządku; będzie sobie to zawsze poczytywał za niesprawiedliwość i nigdy tego nie daruje, ze jego wyłączono od posiadania dóbr tego świata, podczas gdy widzi innych aż do zbytku w nie opływających; nigdy tego nie zapomni i nie pojmie, że on jeden musi dźwigać jarzmo twardej pracy i niedoli, gdy inni są od tego wolni. Kto to społeczne urządzenie tylko za ludzkie dzieło uważa a nie wierzy w jakieś wyrównanie poza grobem, ten musi się buntować przeciw obecnemu porządkowi, ten musi go uważać jako wynik sobkostwa, podstępu i gwałtu".
Więc tylko powrót do wiary w życie pozagrobowe może się skutecznie przyczynić do rozwiązania tak trudnej kwestyi, jaką jest socyalizm, ku obopólnemu zadowoleniu klas posiadających i robotniczych. Bo gdy człowiek jest przekonany, że jego przeznaczeniem nie to życie doczesne, przemijające jak cień, jak kwiatek, co przy wschodzie słońca prześliczną wabi oko barwą, a w południe zwiędnął i smutnie główkę ku ziemi pochylił, lecz życie wieczne, nieprzemijające, że tutaj jest tylko czas próby a od jej wyniku ma zależeć wieczność szczęśliwa lub nieszczęśliwa; to zupełnie inaczej się urządzi, zupełnie inaczej pojmować będzie zadanie życia, inaczej się na nie zapatrywać; przedewszystkiem o to chodzić mu będzie, by go nie minęło życie szczęśliwe w wieczności. Majątek nie będzie już dla niego celem, ale środkiem do zdobycia dóbr wiecznych; w bliźnim nie będzie widział zawady, nieprzyjaciela swego szczęścia ziemskiego, ale istotę, którą jako towarzysza wiecznego szczęścia również jak siebie miłować powinien; hasło: „egalite, fraternite": równość i braterstwo — które mówiąc nawiasem socyaliści z Ewangelii wykradli, nie będzie czczym tylko frazesem, ale płodnem w czyny słowem. Cóż bowiem bardziej rozgorycza biednego robotnika, jeżeli nie ta dumna wyższość bogacza, która nie pozwala mu zniżyć się do skromnego pracownika i dłoń mu jak bliźniemu uścisnąć? W świetle wiary bogacz musi widzieć w tym białym murzynie, co dla