366 SOKRATES.
ludzie zaś wszystkiego; powiemy więc, że umiejętność ofiar i modlitw, jest to umiejętność dawania drugiemu, czego nie potrzebuje, a żądania w zamian tego, bez czego w żaden sposób żyć nie możemy. Widocznie korzyść zamiany jest cała po naszćj stronie.
Eutyfronowi taki obrót dyskusyi nie podoba sie; może w nim sumienie się budzi; odpowiada: że mogą być rzeczy, które podobają się bogom, choć ich nie potrzebują. W takim razie będzie pobożność umiejętnością robienia tego, co bogom się podoba lub co im jest miłem. Jednakże na początku już wykazał Sokrates, że pobożność nie jest tern, co się bogom podoba, zatem dyskusya powróciła tam, skąd wyszła; zrobiła ogromne koło. Co widząc Eutyfron, tłumaczy się późną godziną i oddala się spiesznie1).
Widać z przytoczonćj rozmowy, a można wiele innych podobnych znaleść w Xenofoncie i Platonie, że Sokrates zawsze do tego doprowadzał przeciwnika, że o tćj samćj rzeczy musiał wygłosić dwa zdania sobie przeciwne. Tak Sokrates Sofistów ich własną bronią zwalcza, prowadząc ich zawsze ad absurdum. Platon przyznawał, że taki sposób rozumowania jest także rodzajem Sofistyki, ale dodawał, że to Sofistyka szlachetnćj rasy. »Jak nazwiemy tych, którzy zajmują się tą sztuką? — Ja bałbym sic nazywać ich Sofistami, aby nie zrobić im zbyt wiele zaszczytu. A jednak to, co mówiliśmy, bardzo do nich podobnem. — Tak jest, podobnem, ale jak wilk podobnym jest do psa lub istota najdziksza do istoty najłaskawszćj. Jest to Sofistyka szlachetnćj rasy____ — Metoda zbi
jania jest największą i najpewniejszą z wszystkich sposobów oczyszczania umysłu, a kto nie poddał się tćj próbie, choćby był królem perskim, należy uważać go za człowieka nieczystego i to w najwyższym stopniu* 2J.
W istocie Sokrates chciał oczyszczać rozumy. Przekonany, że błąd każdy mieści w sobie swoje zbijanie, przypuszcza najprzód to, co utrzymuje przeciwnik, potem zmusza go do wydobywania wszystkich w jego zdaniu zawartych następstw, a gdy w ciągu dyskusyi okażą się one błędnemi, musi być fałszem i zdanie, które przeciwnik stawiał na początku dyskusyi jako prawdziwe; musiało być złudzeniem to, co on za rzeczywistość uważał. Takie oczysz-
') Zob. cały dialog Eutyphron, który pokrótce streściłem. Wyborny przykład ironii sokratesowćj a zarazem sztuki odkrywania definicyi.
2) Piat. Soph. p. 230.