56$
nakazał w r. 1618 zjazd do Nowogrodowicz wszystkim przełożonym klasztorów, i poważniejszym kapłanom. Tam ułożono praw i dla reformy. Rozstrychnione w Koronie i Litwie klasztory złączyły się wszystkie w jednę całość, władze naczelne postawiły nad sobą generała, tak samo, jak łacińskie zakony generałów mają w Rzymie*, dla zachowania kolorytu wschodniego nazwano go protoarchimandry-tą, to jest pierwszym, naczelnym archimandrytą. Sam metropolita na pierwszej kongregacyi przyjął dostojność generała. Składał potem częste kongregacyje, żadnej nie opuścił, na każdej prezydował. Kiedy wreszcie stolica apostolska i Propaganda zatwierdziły ustawy, które doświadczeniem wypróbowały się, począł byt kanoniczny zakon bazylijanów. Dotąd byli w obrządku mnisi, pustelnicy S. Bazylego, lecz Rutski stworzył bazylijanów. Jest tu różnica i pojęć i faktów. Zakonowi Rutski powierzył wybór biskupów, bo to byli ludzie światli, do obrzędu swojego przywiązani, na których metropolita mógł się spuścić. Duchowieństwo słowiańskie było bardzo ciemne, oświata na nie zstępuje przez zakon. Może za wiele Rutski oddał cerkiew w moc bazylijanów, lecz to doświadczenie dopiero wskazało, w jego zaś czasach był to najwłaściwszy środek działania. Metropolita zakłada seminaria, podnosi sprawę niebywałą, niesły chaną na Rusi, przyczynia się do tego, że w Rzymie powitają naukowe dla Rusi zakłady. Propaganda świeżo założona, troskliwą rozciąga opiekę ponad młodym kościołem. Oprócz seminaryjów, metropolita zakłada szkoły świeckie dla unii, sprowadza autorów, teologów*, wybiera na godności ludzi silnych przekonań, mocnej wiary. Sam jest znakomitym w literaturze polskiej pisarzem. Dzieło przeciw Smotryckiemu Sowita wina, jest drogim materyjałem historycznym. Inne dzieła jego: Wzywanie do jedności katolickiej i Examen obrony, to jest odpis na script obrona werificatii nazwanej (Jocher, III, 556 i 557); są to pisma polemiczne i też samemają zalety. Język w nichzłotej epoki, powaga pełna godności. Bezimiennie ogłaszał Rutski swoje prace. Robił to z ostrożności żeby słowa jego większą wrartosć miały u przeciwników*. A rządził cerkwią wśród największych zajść, wśród najwięcej rozburzonych namiętności. Teofan w Kijowie powyświęcał do wszystkich stolic, które zajmowali unici, biskupów przeciwnych Rzymowi; w każdej dyecezyi był więc rodzaj wojny domowej, bo dwóch biskupów, unicki i nieunicki. Spór był gorący, ale po polsku, na słowa ustne i pisane, lecz czasami wybuchały i złe namiętności, padały ofiary fanatyzmu. Do tego kozacy coraz groźniejszą przybierali postawę, bunt ich coraz więcej był ponury i dziki. Kijów pokazywał się w stanie nieustającej gorączki. Niesłychanego rozumu i wysilenia było potrzeba, żeby trzymać na wodzy wyznawców unii. Potrafił i to metropolita, miał w*pravvdzie znakomitą pornoe w królu Zygmuncie III i Władysławie IV, którzy go osobiście poważali. Za Zygmunta nie opuścił prawie żadnego sejmu, uwijał się między posłami, wpływał na ich umysły; była to wielka osobliwość, władyka słowiański na sejmie. Należało się mu właściwie miejsce w senacie i o tern szczerze myślał Zygmunt III, żeby mu dać krzesło, Władysław IV zaś nawet zapraszał go do senatu, na sejmiki posyłał, kierował go na wielką sw*ego panowania postać historyczną. Obiecywał, że mu każe oddać katedrę kijowską, którą zajął Piotr Mohiła, archimandryta Pieczar (18 Sierpnia 1634). W istocie, ostatni to był metropolita, który i sam bywał w Kijowie i utrzymywał tam władzę metropolitalną. Rutski marzył o powszechnej unii, nie tylko na Rusi, ale i na wschodzie całym, dla tego nie rad był, żeby ludzie słowiańskiego obrządku przechodzili na łaciński i był właściwie autorem tych postanowień rzymskich, które tego przechodzenia
36#