— 35 —
Dotąd braliśmy „życie“ w najobszerniejszem pojęciu, to znaczy, o ile je napotykamy w każdem jestestwie żyjącem, czy ono rośliną, czy zwierzęciem, czy nareszcie człowiekiem. W ka-żdem z nich napotykaliśmy ową, jak ją nazywa Klaudyusz Bernard, ideę kierowniczą, twórczą, która od chwili poczęcia przewodniczy tworzeniu się organizmu, zaprzęga do swej służby siły chemiczne i fizyczne, kieruje niemi do jednego celu: do utrzymania organizmu przy życiu. Ten pierwiastek dynamiczny nazywamy duszą. Jest więc dusza zarówno w roślinie, jak w zwierzęciu lub człowieku, lecz podczas gdy w roślinie działalność jej ogranicza się na samo tworzenie organizmu i wegetacyę, to w zwierzęciu jest ona pierwiastkiem życia, czucia i ruchów, a wreszcie w człowieku skupiając w sobie właściwości tamtych, góruje nad nimi przez zdolność myślenia samodzielnego i wolnej woli.
Tu atoli spotykamy się z kwestyą, która do dziś jeszcze pokutuje w głowTach zwłaszcza wielu lekarzy francuskich ze szkoły w Montpellier — czy mianowicie jeden i ten sam pierwiastek, jedna i ta sama dusza kieruje czynnościami życia, czucia i myślenia, czy też należy przyjmować w człowieku więcej tych pierwiastków, więcej dusz?
Rzeczywiście, znaleźli się tacy, co nie mogli pojąć, żeby jeden i ten sam pierwiastek miał spełniać wyższe funkcye psychiczne, a równocześnie wywierać wpływ na obieg krwi, na trawienie, wydzielanie żółci i t. p. Otóż dla fuukcyj umysłowych przyjmowali duszę rozumną, której jedynem zadaniem miało być myślenie, a dla czynności życiowych duszę zwierzęcą, podczas gdy inni przyjmują jedną jedyną tylko duszę
w człowieku, która zarówno czynności umysłowe, jak i wege-tacyi i życia zwierzęcego w człowieku ma spełniać. Stąd dyo-dynamiści i monodynamiści. Do pierwszego obozu, pomijając dawne dzieje, należą ultra-spirytualiści ze szkoły Kartezyusza, który błędną dał definicye duszy, twierdząc, że jej istotą jest tylko myślenie; do drugiego zaś obozu należą wszyscy, co zdrowo na rzecz się zapatrują.
3*