i*8 Malarstwo współczesne Anglii.
widzi — wypadki w nich raczej się przeczuwa jak odczuwa, jedynie zaś czynnymi w nich aktorami są uczucia, a widownia ruchu scenicznego zamyka sie w duszach osobistości.
Malarstwo wiec angielskie obiera sobie zawsze
t O
temat, ale ujmuje go ze strony najbardziej poufnej. Może on być bardzo obszernym i bardzo powszechnym, a jednak odbija de zawsze w wyrazie jednej lub dwóch postaci, tak jak w sławnym rysunku Ilokiusai*, wysoka góra Fuji-Yama odzwierciedla się cala w matem lusterku. Madox Brown chcłic wymalować wielka emigracve z 1852 r., nie rzucił na płótno tłumu nieszczęśliwych z pakunkami i kuframi: ale w łódce pokazuje nam młode małżeństwo z nowonarodzonem dziecięciem smutno spoglądających na macosze wybrzeże ojczyzny. Anglicy rzadko malują bitwy, uroczystości, tłum wzburzony, namiętny, wezbrany; mierni ich tylko malarze tern się zabawiają. Jeśli we Francyi chcemy wyliczyć największe
dzieła David’a Gericaultki, Gros’a, Delacroix, Decamps'a,
*
a na w’et nowszych jak Flamenga, J. 1\ Laurensa, Cor-mon a, Puvis de Chavannes’a, beda to zawsze całości tłumne albo ugrupowania; jeśli zaś wspomnimy na najlepsze płótna Rossettfego, Watts’a, Burne-Joneski, Alil-łais'a, a nawet WalkePa i Orchardsoida, we mgle naszej wyobraźni zjawią się - monologi, duety, a co najwięcej tria: »Beata Beatrix«, »Swiatłość świata«, »Hugenota«, »Pieśń miłości«, »Miłość i śmierć« są to sceny, najbardziej spotęgowanej poufności. Otworzyć okno, przywołać tłum, a postaci te uciekną spłoszone — za lada śmiechem lub wykrzykiem radości, rozwieją się jak marzenie. Nigdy nie znajdziemy w dziele angielskiem współczesnem ani wybuchu trywialnego ani głośnej nawet wesołości, nigdy błazeńskiego, a nawet tylko hałaśliwego widowiska. Grube farsy Roybeda nie znajdą za cieśniną swojego pendant. W obrazach Watts?a, Burne-