scandjvutmp24201

scandjvutmp24201



259

*jąc oddech, ale przyjaciel jego leżał nieporuszony, zerwał więc pospiesznie chustę z twarzy Mateusza i spotkał się z martwą, skamieniałą jego źrenicą. Fale dogasającego ogniska fantastycznie pływały po izbie, pogrążając w cieniu jej wnętrze lub oblewając je światłem. Paweł nie śmiał się poruszyć, nie śmiał głowy podnieść; zdawało mu się, że nie jęk, lecz śmiech usłyszał, i że w rogu izby za stołem siedzi, podparłszy brodę i wyszczerzywszy ludorzercze zęby, owa „okropna niewiasta w czerwonej koszuli". Przemógł się jednak i, powolnie podnosząc głowę, spojrzał przed siebie: róg izby był pusty! Wiedział, że choćby tam co ujrzał, byłoby to tylko przywidzenie, a jednak czuł, że wówczas padłby.był i umarł na miejscu. Ochłonąwszy trochę, odzyskawszy władzę nad sobą, przypomniał sobie nagle, że jęczenie to słyszał w chacie Andrzeja, godzin temu kilkanaście. Zawstydzony, zebrał pośpiesznie, co przypuszczał, że mogło mu być potrzebne, jak zapałki, nóż, siekierę, ryb kilka, wszystko to włożył do woreczka, pościel swoją zwinął także i związał, złożył na nartę i przytroczył do niej mocno, sam owinął się starannie w suchą odzież i, świsnąwszy na reny, ruszył w drogę. Otoczyła go znowu mgła z oddechu renów, po twarzy smagał go śnieg, wyrzucany ich kopytami, a impet mroźnego powietrza wyciskał mu łzy z oczu. Chciał jechać prosto, na zachód, ale jak jechał, wyśledzić było trudno. Zdziwił się jednak niemało, gdy znowu ujrzał przed sobą biały cień lasu. Co to był za las? W jakiej stronie stepu się znajdował, odgadnąć nie mógł; zbyt szybko jednak się pojawił, by przypuszczać, że sadybę Andrzeja ominął. Wśród tej ciemności jednak nawet rysie oczy Jakuta nicby dostrzedz nie mogły. Reny niosły go z taką szybkością, że wstrzymać ich nie był


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
gala cz2 Freddie Mercury i Mary Austin. Ich romans trwał siedem lat. ale przyjaźnili się do&nbs
158 O KLEJNOCIE do niego rzecz jeden starszy, radując się z przyjazdu jego, a winszując mu, aby z mi
img12001 djvu jO Do Ignacego Krasickiego, biskupa Warmińskiego. NA PRZYJAZD JEGO DO WARSZAWY R. 178
SL270682 1 jest bowiem produktem społeczeństwa przemysłowego, ale i narzędziem jego kontestacji; wyr
szukanie?rbarzyncy002 12 cwolucjomzmu 7. ubiegłego stulecia. Ale właściwa jego funkcja polega na czy
page0058 48 jąć wrażenie, ale jej reakcya, która się mierzy podług otrzymanego wrażenia, nie potrafi
page0105 97Renchlin — Reumatyzm gościec dzić przyjaciel jego Pirkheimer. Zaofiarowanej mu katedry w
page0218 208 suego, jest od niego niezależną; co ma miejsce nie tylko po za jego działaniem, ale i p
page0249 246 darzył zaszczyty, ale nawet o jego osobistej pomyślności miał staranie. Radziwiłł pocho
scandjvutmp10c01 259 Siam, Arakan, Awy, Laos, do Kochinchiny, Chin, Japonii, a od Tybetu i Butanu a
scandjvutmp12b01 259 konstytucyi; chociaż bowiem zdarza się ona u wszystkich mało ucywilizowanych l
scandjvutmp13701 z łuku wypuszczone strzały. Ale Ujbanczyk wkrótce pożałował zwierząt i wstrzymał s
scandjvutmp16901 104 Cesarz go bardzo lubił, ale pewnego razu on upił się, więc cesarz rozgniewał s
scandjvutmp1701 XIII jak nieumiejętnych; ale nie można stąd zw’alać całej winy na naukę, która te w
scandjvutmp18201 124 ■chem. — Nie, Ujbanczyku, przyjacielu, takiej książki niema, a prawdy szukać t

więcej podobnych podstron