WIELKI KSIĄŻĘ
oficerskie. Oczami odważnego oficera i wielkiego pisarza możemy oglądać drugą stronę wojny na Kaukazie.
W rękopisie Najazdu Tołstoj opisał zwyczajną scenę: generał wydał żołnierzom na pastwę zdobyty auł.
- Cóż pułkowniku - powiedział generał, uśmiechając się - niech mają, niech palą, rabują, widzę, że wykazują wielką ochotę.
Dragoni, Kozacy i piechota rozsypali się po wsi. Tam wali się dach, ktoś wyłamuje drzwi, tutaj zapala się ogrodzenie, sakla, stóg siana... Kozak ciągnie worek mąki, żołnierz dywan i dwie kury, inny miednicę i dzban z mlekiem, jeszcze inny obładował wszelkim dobrem osła; oto prowadzą prawie nagiego czeczeńskiego starca, który nie zdążył uciec.
A oto jeszcze jeden opis wojny kaukaskiej, z Hadżi Murata:
Po powrocie do aułu Sado stwierdził, że sakla jego jest zniszczona, dach przebity, drzwi i słupy galeryjki spalone, a wnętrze splugawione. Syn zaś jego, ów ładny chłopiec o błyszczących oczach... został przywieziony martwy pod meczet, na koniu przykrytym burką. Miał na plecach kłutą ranę1.
Czy Aleksander oglądał taką wojnę? Jakżeż mógł jej nie oglądać?! Toczyła się tuż obok tej innej, romantycznej walki. Były to krwawe, okrutne zmagania.
Wojnę, która trwała ćwierćwiecze, ojciec zostawił mu w spadku. Będzie musiał ją kończyć, podobnie jak inną wojnę, haniebnie przegraną przez ojca, wojnę, która stała się katastrofą dla Rosji.
Na tej samej wojnie znajdzie się też jej wielki kronikarz, hrabia Lew Tołstoj.
Mikołaj, podejmując tradycje niemiłej mu Katarzyny, z nadzieją spoglądał na dorastającego, ukochanego wnuka. To on mógł się stać prawdziwym władcą.
Wnuk jednak nie zdążył dorosnąć. Wspaniałe zdrowie potężnie zbudowanego Mikołaja uległo rozstrojowi. Zmogła go zaciekła praca. Co ważniejsze, zżerał go jakiś podświadomy niepokój. Odwołując się do słów Hercena, „tak zwierzęta odczuwają niepokój przed trzęsieniem ziemi".
Teraz na serio zaczął przygotowywać następcę tronu do objęcia władzy. Całymi godzinami przechadzał się z nim i rozprawiał. Aleksander powie później: „Zawsze byłem z ojcem na «ty»". Jakże jednak odmienne
110
Lew Tołstoj, Hadżi Murat, przekł. Czesław Jastrzębiec-Kozłowski, Warszawa 1992.