Nie próbowałem rozmawiać z konwojentami, gdyż zauważyłem już przedtem, że każda rozmowa, a zwłaszcza zapytania, wywołuje tylko większe podejrzenia. Weszliśmy do jednego z okazalszych budynków, prawdopodobnie przy głównej ulicy, i niebawem znalazłem się w pokoju, pośrodku którego stał stół zapełniony nie dopitymi butelkami i kieliszkami. Przy stole siedziało towarzystwo, składające się z czterech cywilów, których wygląd nasuwał przypuszczenie, że w pokoju tym przy tych butelkach spędzili noc. Zrobiło mi się jeszcze bardziej przykro. Jednakże przyznać muszę, że jeden z panów zadawał mi pytania zwięzłe i do rzeczy, na które po niemiecku odpowiedziałem, że jestem byłym oficerem rosyjskim, Polakiem, że pragnę wyjechać za granicę i zająć się moimi sprawami. Podkreśliłem, że nie jestem obecnie najzupełniej zainteresowany ani sprawami Rosji, ani Finlandii. Panowie zrobili się uprzejmi i zaprosili mnie do stołu. Chociaż nie miałem ani ochoty, ani humoru, wydawało mi się, że roztropniej będzie wypić z nimi kieliszek punszu. Wkrótce potem byłem wolny i wskazano mi drogę do gmachu, w którym odbywała się kontrola komisji międzynarodowej, a jednocześnie kontrola celna.
W obszernej i wysokiej sali, zaopatrzonej w obfity bufet, zasiadłem przy stoliku. Doprowadziłem do porządku swoją toaletę i zamówiłem sobie śniadanie. Po trosze zaczynałem mieć wrażenie, że jestem już niedaleko Europy.
Około godziny 10 zjawili się członkowie komisji, oficerowie: angielski, francuski i Amerykanin, poubierani w swoje charakterystyczne, świetnie skrojone uniformy. Nie przeszkadzałem im podczas śniadania, po którym rozpoczęli urzędowanie. Po krótkiej ze mną rozmowie zaopatrzyli mój paszport w swoje stemple, życząc mi pomyślnej dalszej podróży.
Dorożki stały przed gmachem. Załadowałem swój port-pla-id, wsiadłem i pojechałem do Szwecji. Jeszcze raz okazałem dokumenty strażnikom białym, potem zatrzymaliśmy się przed solidnymi Szwedami, którzy po ostemplowaniu paszportu zapytali, jak długo pozostanę w Szwecji, doręczyli mi na odpowiednią ilość dni kartki chlebowe. Świadomość, że rewolucja i wojna pozostały za mną, wywołała u mnie radosne odprężenie nerwowe, wpadłem w doskonały humor.
180