przełknąć, gdyż już przedtem na koloniach goszczono nas prawdziwie po staropolsku.
Nazajutrz, 14 października, więcej niż 700 osób przyjechało pociągiem specjalnym z Kurytyby do Paranagua i wysłuchało mszy świętej na pokładzie statku, urządzonej staraniem księży misjonarzy, na czele których był wtenczas ksiądz doktor Rzy-mełko. Letnie, równikowe słońce paliło, słuchaliśmy mszy świętej, stojąc w czapkach na głowie, żeby nie dostać porażenia. Nabożeństwo to było takie samo jak w Polsce i wszyscy razem z księdzem kaznodzieją myśleli, że jeżeli z pomocą bożą statek pomyślnie przypłynął na południową półkulę, to tak samo pomyślnie wróci, a wkrótce potem polskie statki zaczną regularnie kursować do Brazylii.
Staruszka jedna, słaba już, po nabożeństwie całowała burtę statku, bo to cząstka ojczyzny. Przyniesiono nam moc kwiatów. Prawie każdy przywiózł coś dla marynarzy. Komitet Związku ofiarował zebrane wśród członków 1500 milrejsów na zakupienie uczniom i marynarzom rzeczy ciepłych i tylko krótki nasz pobyt uratował prawdopodobnie życie wielu wieprzom, które by zabito na koloniach, gdybyśmy tam pojechali, jak to było w programie.
Pisałem wtenczas, że jestem oszołomiony wzruszająco serdecznym spotkaniem, jakiego doznaliśmy w Paranagua. Kończyłem moje zapiski tak: „Odjeżdżamy stąd jutro, żeby opowiedzieć o tym w Polsce. Odjeżdżamy z ufnością, że byliśmy tu nie po raz ostatni. Wracamy do kraju i wierzymy, że w niedalekiej przyszłości większość z nas będzie tu znowu i że parowce, na których tu przyjedziemy, zrobią to, że podróż z Gdyni do Paranagua nie będzie się wydawać podróżą na kraj świata, trwającą trzy miesiące, a stanie się tak szybką, jak przepłynięcie Pacyfiku między Japonią a San Francisco”.
15 października rozpoczęliśmy naszą podróż powrotną.
Normalna służba w marynarce handlowej nie pozostawia oficerowi i marynarzowi czasu na tego rodzaju rozrywki i urozmaicenia, które przeżyliśmy w portach Brazylii. Ale, jak już wspomniałem, celem podróży „Lwowa” nie było tylko zawiezienie ładunku cementu do jednego z portów brazylijskich. Departament Marynarki Handlowej miał na myśli cel propagandowy.
20 — Z floty carskiej... 289