PODZIEMNA ROSJA
Tak oto postawiona została sprawa przekazania władzy przez starzejącego się cara, nie potrafiącego opanować chaosu. I o nowych bezwzględnych rozprawach jako jedynym możliwym wyjściu ze ślepego zaułka.
Ministrowie milczeli, ale głos zabrał car. Nie zgadzał się z propozycją. Trzeba to wszystko jeszcze przemyśleć. Wszyscy się rozeszli, zdezorientowani jak przedtem.
Dzisiaj rano długotrwała, lecz prawie bezowocna narada u monarchy... Carewicz, ministrowie: wojny, dworu, spraw wewnętrznych, szef żandarmów i ja. (Z dziennika Pawła Wałujewa, 8 lutego)
Wieczorem do Pałacu Zimowego przyniesiono list od następcy. Rozpływał się w synowskich podziękowaniach za to, że ojciec go wysłuchał, jednakże z uporem upominał się, by powołano karną komisję. Nie trudno było się domyślić, kto podyktował mu ten list.
Nastała decydująca noc. Wątpliwe, czy cesarz wtedy spał. Była to owa fatalna noc w życiu władców, kiedy trzeba powiedzieć samemu sobie to, czego najbardziej powiedzieć by się nie chciało. Procesy nie odniosły skutku. Czternastu straconych, zesłania - nic to nie dało. Fiasko. Wolność na dole i samowładztwo na górze - nie przyniosły żadnych rezultatów. Okazało się to drogą ku otchłani. Pozostawało jedno tylko wyjście - stworzyć harmonię. Wolność na dole i na górze. Potrzebna była reforma odgórna - reforma władzy. Oznaczało to wszelako zwrot ku konstytucji! Nie mogło być inaczej. Miał rację Konstanty, powtarzając cesarzowi słowa hrabiego Piotra Heydena. Ten liberalny biurokrata pisał:
Samowładztwo - to dzisiaj droga ku rewolucji. Jedyna możliwość zachowania monarchii - to jej ograniczenie.
I on musiał powziąć decyzję... Nie łatwo zdradzać przykazania ojca. A jednak trzeba było rozewrzeć tę zaciśniętą pięść dzierżącą Rosję. Zarazem wypadło poskromić potężną opozycję „półgłówków", która zjednoczyła dwór, ministrów, syna, wszystkich oczekujących kontynuowania rozprawy - ojcowskiej pięści. Ale taki to już los wielkiego cara w Rosji. W XVII wieku znakomicie to ujął wybitny publicysta rosyjski, Iwan Pososzkow:
U nas car sam ledwie z dziesiątką na górę, ku szczytom ciągnie. A z góry w dół - miliony.
I on wymyślił drogę. Krętą, wschodnią drogę. Ale potrzebny był wykonawca. Podstępny, przebiegły, nie związany z dworem. Dokoła zaś - same „półgłówki" pełne rozterek. Czymże jednak jest potęga Historii!?
390