Rozzuchwalony zwycięzca: Jałta i Berlin 481
a Sergo Beria znów zajmował się podsłuchem. Tym razem używał nawet mikrofonów kierunkowych, aby słuchać Roosevelta, gdy wyjeżdżał swoim wózkiem do parku.
O 15.00 Stalin1 odwiedził Churchilla w jego rezydencji - fantastycznym pałacu księcia Michaiła Woroncowa, anglofila, który stworzył unikalny architektoniczny konglomerat szkockiej posiadłości magnackiej, neogotyku i mauretańskiej arabeski - po czym pojechał do Roosevelta w pałacu z białego marmuru w Liwadii, wybudowanym w 1911 roku jako letni dom ostatniego cara.2 Tego wieczoru przy kolacji Roosevelt nie docenił draż-liwości Stalina, mówiąc mu, że nazywa się go „Wujaszkiem Joe”. Stalin obraził się i mruknął:
- Kiedy będę mógł wstać od tego stołu?
Roosevelt zapewnił go, że to tylko żart. O 16.00 następnego dnia w sali balowej w Liwadii dokonano otwarcia konferencji. Stalin, siedzący pomiędzy Mołotowem a Majskim i odpalający papierosa od papierosa, wywarł ogromne wrażenie na młodym Andrieju Gromyce, swoim ambasadorze w Stanach Zjednoczonych, który został później ministrem spraw zagranicznych Breżniewa: „nic nie uchodziło jego uwagi” i pracował „bez żadnych papierów, żadnych notatek”, posługując się „pamięcią jak komputerem”. To właśnie podczas owych posiedzeń plenarnych Stalin wygłosił jedną ze swych najsłynniejszych kwestii. Jak zwykle w przypadku swoich żartów, powtarzał ją bez przerwy, aż weszła na trwałe do słownika politycznego jako wyraz prymatu siły nad sentymentami. Rozmawiano o papieżu.
- Uczyńmy go naszym sojusznikiem - zaproponował Churchill.
- Dobrze - uśmiechnął się Stalin - ale jak wiecie, panowie, do prowadzenia tej wojny potrzebni są żołnierze, czołgi, działa. Ile dywizji ma papież? Jeśli nam powie [...] pozwólmy mu zostać naszym sojusznikiem.3
Miesiąc później redaktor „Izwiestii” przygotował specjalny album ze zdjęciami, który wysłał Poskriebyszowowi: Szanowny Aleksandrze Nikołajewiczu, przesyłam Wam fotografie z konferencji krymskiej dla I. W. Stalina. Stalin prezentował się mizernie obok wytwornego Mołotowa: na fotografiach widać źle zacerowane kieszenie jego ukochanego, ale zniszczonego płaszcza. Otyły Własik stoi zawsze krok za nim, uśmiechając się promiennie, ale ochrona była jak zwykle bardzo ścisła. Pewnego razu, kiedy Stalin wszedł do toalety, Bohlen zauważył, jak dwaj radzieccy ochroniarze biegają tam i z powrotem, krzycząc: „Gdzie jest Stalin? Dokąd poszedł?”. Bohlen wskazał toaletę.
* 1 Prezydent byl zmęczony i chory. Jego apartament składał się z salonu, jadalni (dawne
go pokoj u bilardowego cara), sypialni i łazienki. Najbliższy doradca prezydenta, Harry Hopkins, był tak chory, że spędzał większość czasu w łóżku. Według Alana Brooke’a, generał Marshall zajmował „sypialnię carycy”, a admirał King - „jej buduar ze specjalną klatką schodową dla Rasputina, aby mógł ją odwiedzać!”
Stalin opowiedział taką wersję albańskiemu przywódcy Enverowi Hodży.