Morderstwo i małżeństwo: „sprawa leningradzka’ 599
- Nie czuję się dobrze - powiedział - wypijmy więc za nasze dzieci. Potem szybko wyszedł.
* * *
Tej niebezpiecznej wiosny nieszczęsny Kuzniecow wziął udział w jeszcze jednym ślubie związanym z upadającą frakcją Żdanowa. „Stalin zawsze chciał, żebym ożenił się ze Świetlaną - wspominał Jurij Żdanow. - Przyjaźniliśmy się od dziecka, nie była to więc odstręczająca perspektywa”. Nie tak łatwo jednak wziąć ślub z córką dyktatora: Jurij nie był pewien, komu powinien się oświadczyć, ojcu czy córce. Poszedł do Stalina, który próbował go zniechęcić:
- Nie znasz jej charakteru. Zanim się obejrzysz, wyrzuci cię za drzwi.
Ale Jurij trwał przy swoim. „Stalin nie prawił mi żadnych kazań, powiedział, że jego zdaniem będę potrafił zatroszczyć się o Swietłanę” - wspominał.
Stalin zaczął się bawić w swatkę, według Sergo Berii:
- Podoba mi się ten chłopak - powiedział Swietłanie. - Ma przed sobą przyszłość i kocha cię. Wyjdź za niego.
- Tobie wyznał miłość? - odparła. - Nigdy nie zwracał na mnie uwagi.
- Porozmawiaj z nim, a sama zobaczysz - upierał się Stalin.
Świetlana nadal kochała Sergo Berię i powiedziała mu:
- Nie chciałeś mnie? Trudno, wyjdę za Jurija Żdanowa.
Polubiła jednak swojego „świętoszkowatego Juroczkę” i postanowili się pobrać. Ale „moje drugie małżeństwo było decyzją ojca”, wyjaśniła Świetlana, „a ja nie miałam już siły walczyć, więc pogodziłam się z tym”.
Generalissimus nie wziął udziału w przyjęciu weselnym na daczy Żdanowa dziesięć kilometrów za Zubałowem przy szosie Uspienskiej. Wśród gości znalazła się inna para z kręgu Politbiura: Natasza, córka Andrieje-wa i Dory Chazan, i jej mąż, Władimir Kujbyszew, syn zmarłego palatyna. „A także koledzy szkolni [...] ze stosunkowo zwyczajnych rodzin” - wspominał Stiepan Mikojan, który również został zaproszony. Były tańce i uczta: Jurij, podobnie jak ojciec, grał na fortepianie. To oczywiste, że zjawił się Kuzniecow, ponieważ był najbliższym przyjacielem Żdanowa, ale wszyscy wiedzieli o jego niełasce.
Jurij i Świetlana, wraz z jej synem z pierwszego małżeństwa, Iosifem Morozowem, wówczas czteroletnim, zamieszkali na Kremlu z wdową po Żdanowie. „Nigdy nie widziałem swojego ojca - wspominał Iosif. - Nazywałem Jurija «tatą». Jurij mnie kochał!”
Kilka dni później, kiedy byli z wizytą w Zubałowie, zatelefonował Wła-sik: Stalin jest w drodze.