58
Około 22.00 nadeszła poczta z KC. Niski, krępy Łozgaczow, ściskając w ręku papiery, wszedł nerwowo do domu i zaczął zaglądać do pokojów. Celowo robił dużo hałasu, ponieważ „uważaliśmy, żeby nie podkradać się do niego [...] aby mógł słyszeć, jak idziemy”. W małej jadalni zobaczył „straszną scenę”. Stalin leżał na podłodze w spodniach od piżamy i podkoszulku, z jedną ręką wykręconą w „bardzo niewygodny sposób”. Był przytomny, ale zupełnie bezradny. Kiedy usłyszał kroki Łozgaczowa, wezwał go do siebie, „kiwając słabo ręką”. Ochroniarz podbiegł do niego:
- Co z wami, towarzyszu Stalin?
Stalin wydał z siebie jakiś nieartykułowany dźwięk, ale mówić nie mógł. Zmoczył się. Na podłodze leżał zegarek i egzemplarz „Prawdy”, a na stole stała otwarta butelka wody mineralnej.
- Czy mam wezwać lekarza? - spytał Łozgaczow.
Stalin tylko rzęził. Łozgaczow podniósł zegarek: zatrzymał się o 6.30, kiedy spadł na podłogę. Stalin zacharczał i jakby zapadł w sen. Łozgaczow podbiegł do telefonu, by wezwać Starostina i Butusową.
- Połóżmy go na kanapie, na podłodze jest mu niewygodnie - powiedział i we trójkę przenieśli go na kanapę. Łozgaczow czuwał - „nie odstępowałem «Gospodarza» ani na krok” - a tymczasem Starostin zatelefonował do szefa MGB Ignatiewa, który po dymisji Własika w maju 1952 roku odpowiadał za osobiste bezpieczeństwo Stalina. On też był zbyt przerażony, żeby podjąć jakąkolwiek decyzję. Mógłby sam wezwać lekarzy, ale musiał działać ostrożnie. Rozkazał Starostinowi zadzwonić do Berii i Malenkowa. Prawdopodobnie ostrzegł też swego przyjaciela Chruszczowa, ponieważ potrzebował ochrony przed Berią, który obwiniał go o „spisek lekarzy”