„Wykończyłem go!”: pacjent i jego przerażeni lekarze 649
od czasu do czasu. Czoło miał zimne. Podano mu szklankę z dziesięcioprocentowym roztworem siarczanu magnezu. Neuropatolog, terapeuta i pielęgniarka czekali w gotowości. Lekarze przepytywali ochroniarzy, kto co widział. Wówczas ochroniarze zaczęli się bać także o własne życie: „Pomyśleliśmy sobie: już po nas, zapakują nas do samochodu i cześć, jesteśmy załatwieni!”
Stalin doznał wylewu krwi do mózgu [...]. Stan pacjenta jest bardzo poważny. To była wreszcie oficjalna diagnoza. Stalin nie będzie zdolny do pracy.
Ochroniarze wycofali się i pochowali po kątach. Lekarze niewiele już mogli zrobić. Zalecili całkowity spokójpozostawić pacjenta na kanapie; pijawki za uszami (przystawiono osiem); zimny kompres na głowę [...]. Dzisiaj żadnego jedzenia. Pozwolili jedynie karmić go łyżeczką, aby podać płyn, jeśli nie będzie się krztusił. Wtoczono butle z tlenem. Lekarze wstrzyknęli Stalinowi kamforę. Pobrali próbkę moczu. Pacjent drgnął. „Stalin próbował się przykryć”.
Swietłanę, która poprzedniego wieczoru świętowała swoje urodziny, wywołano z lekcji francuskiego i powiedziano jej: Malenkowprosi, abyś przyjechała do Kuncewa. Chruszczów i Bułganin, obaj we łzach, zatrzymali samochód i uściskali ją.
- Beria i Malenkow wszystko ci wyjaśnią.
Znów stało się jasne, kto teraz rządzi. Krzątanina i hałas zdumiały ją: w Kuncewie zawsze było cicho. Zauważyła, że w domu są sami nieznajomi lekarze. Kiedy podeszła i pocałowała Stalina w policzek, uświadomiła sobie: „Kochałam ojca mocniej i czulej niż przez całe swoje życie”.
Wasilij tak bał się ojca, że kiedy go wezwano, myślał, iż będzie musiał pokazać swoją pracę, i przyjechał z mapami lotniczymi. Natychmiast się upił. Przez następne dwa dni wchodził i wychodził z jadalni, krzycząc:
- Dranie, zabijają ojca!
Swietłana była zakłopotana jego zachowaniem. Przywódcy zastanawiali się, czy go nie usunąć, ale w końcu Woroszyłow wziął Wasilija na stronę i powiedział:
- Robimy wszystko, co w naszej mocy, żeby uratować życie twojemu ojcu.
W pewnej chwili Beria, przekonany, że to już koniec, „dał upust swojej nienawiści do Stalina”, lecz kiedy pacjent otworzył oczy, przeraził się, „padł na kolana i pocałował go w rękę”, jak wezyr przy łożu sułtana. Gdy Stalin znów stracił przytomność, Beria splunął z pogardą, ujawniając swoją niepohamowaną ambicję, brak taktu i rozwagi. Inni palatyni obserwowali go w milczeniu, lecz oni opłakiwali Stalina, swego starego przyjaciela, długoletniego przywódcę, bohatera i najwyższego kapłana internacjonalistycznej