i zło, które obecnie w nim znajdujemy, w takim razie ludzki umysł to jedynie zapis sporządzony przez ten świat zewnętrzny; zapis pozbawiony sensu i harmonii, dopóki taki właśnie jest ów świat; partytura symfonii, kiedy świat zewnętrzny stanie się tym, czym według ludzi powinien być. Najważniejszym tytułem do chwały było w przypadku Locke’a to, że dzięki niemu ludzie XVIII wieku mogli z czystym sumieniem uwierzyć w to, w co chcieli wierzyć, w to mianowicie, że skoro człowieka oraz ludzki umysł ukształtowała natura stworzona przez Boga, to w takim razie ludzie, „używając tylko swych władz przyrodzonych”36, mogą włączyć swoje idee i obyczaje, i stąd instytucje, które organizują ich życie, do ogólnej harmonii uniwersalnego porządku natury Z jakąż naiwną wiarą owa oświecona epoka przyjęła tę doktrynę! Z jaką nadzwyczajną odwagą pochwyciła nadarzającą się okazję, aby przekształcić zewnętrzny świat ludzkich instytucji według praw natury oraz Boga natuiy!
Nie muszę chyba mówić, że natrafiono na poważne trudności: niekończące się trudności w praktyce i jedną, ale za to fundamentalną trudność w teorii. Najbardziej niepokojący wniosek był głęboko ukryty w skomplikowanej strukturze Rozważań Lockea. Wniosek ten można sformułować następująco: skoro natura jest tworem Boga, a człowiek jest wytworem natury, wobec tego wszystko, co człowiek robi i myśli, wszystko, co kiedykolwiek zrobił lub pomyślał, musi być naturalne i zgodne z prawami natury oraz Boga natury Pascal już dawno postawił podstawowe w tym względzie pytanie: „Czemu przyzwyczajenie nie jest naturalne?” Otóż to! Wszelako, jeśli wszystko jest naturalne, to jakim sposobem człowiek ze swymi przyzwycza-
■1ń J. Locke, Rozważania dotyczące rozumu ludzkiego. Z oryginału angielskiego przełożył BJ. Gawęcki. Przekład przejrzał Cz. Znamierowski. T. 1. Warszawa 1955, s. 31.
jeniami mógł się kiedykolwiek znaleźć poza harmonijnym porządkiem natury? Niewątpliwie najłatwiej ominąć tę trudność, oświadczając, że dysharmonia w ogóle nie istnieje.
Wszystko wielkiej całości jest tylko wydziałem, którego Bóg sam jest duszą, a natura ciałem
Spór jest zgodnością, której człowiek nie poznaje,
Zło zaś cząstkowe dobrem powszechnym się staje.
A choć się rozum zżyma i pycha się złości,
Przecież prawda, że wszystko jest dobre w istnoścP1.
Wszelako dla rozumnego człowieka to nie była odpowiedź, raczej zwyczajny unik, nieuczciwe uchylenie pytania. Twierdzić, że wszystko, co jest, jest „dobre w istności”, znaczyło tyle, co pozbawiać słowo „dobre” jakiegokolwiek znaczenia, chyba że ktoś faktycznie chciał wrócić do chrześcijańskiej frazeologii. Bo też Pope po prostu recytował św. Tomasza, który napisał był dwadzieścia tomów, aby uspokoić świat pogrążający się w zwątpieniu — dwadzieścia tomów, aby oznajmić, iż to naprawdę dobrze, że istnieje zło, Bóg jeden wie, dlaczego.
Poecie poszukującemu ukojenia i lubującemu się w epigramatach wolno recytować dawnych teologów. Filozofowie nie mogą sobie na to pozwolić, chyba że za cenę rezygnacji ze swoich teorii czy też odrzucenia świadectwa zdrowego rozsądku. Nowa filozofia opierała się na założeniu, że zarówno istnienie Boga, o ile jest ktoś taki, jak i jego dobroć, o ile można przypisać mu tę cechę, muszą być wyprowadzone z dających się zaobserwować przejawów funkcjonowania wszechświata. Za
A. Pope, Wybór poezji. Z angielskiego przełożył L. Kamiński. Warszawa 1822, s. 14-15.
75