Dyplomacja
brytyjskiej opinii publicznej, niż sto lat później Liga Narodów dla Amerykanów, i z tych samych niemal powodów.
Brytyjski Gabinet jasno wyraził swoją rezerwę już na pierwszej konferencji tego typu - na kongresie w Akwizgranie w 1818 r. Castlereagh został wysłany z niezwykle niechętnymi instrukcjami: „Przyjmujemy [o-gólną deklarację] z tej okazji i nie bez wahania, zapewniając [pomniejsze państwa], że periodyczne spotkania ... będą ograniczone do jednego tematu, a nawet do jednego ... mocarstwa-Francji - i nie [będzie] żadnego zaangażowania w interwencję w sposób nie uzasadniony przez Prawa Narodów... Nasza prawdziwa polityka zawsze zakładała nieinter-weniowanie, chyba że w pilnej potrzebie i wtedy z imponującą siłą.”18 Wielka Brytania chciała trzymać Francję na wodzy, ale poza tym w Londynie dominowały bliźniacze obawy: przed „wplątywaniem się na Kontynencie” oraz przed zjednoczoną Europą.
Tylko raz dyplomacja kongresowa okazała się w zgodzie z celami Wielkiej Brytanii. Podczas Powstania Greckiego w 1821 r. Anglia zinterpretowała zamiar cara, aby chronić chrześcijańską ludność upadającego Imperium Osmańskiego, jako pierwszy krok na drodze do opanowania Egiptu przez Rosję. Gdy szło o brytyjskie interesy strategiczne, Castlereagh nie wahał się zaapelować do cara w imię tej samej jedności sprzymierzonych, którą dotąd usiłował ograniczyć do powstrzymywania Francji. W charakterystyczny sposób wyjaśnił różnicę między kwestiami praktycznymi i teoretycznymi: „Sprawa Turcji ma zupełnie inny wymiar, który ma dla nas w Anglii znaczenie nie tyle teoretyczne, co praktyczne ...”19
Apel Castlereagha do sprzymierzonych przede wszystkim uwidocznił kruchość przymierza. Gdy jeden z partnerów uważa swoje interesy strategiczne za jedyną sprawę praktyczną do rozwiązania, takie przymierze nie zwiększa bezpieczeństwa pozostałych członków. Nie powoduje żadnych zobowiązań ponad to, co interesy narodowe i tak by wymusiły. Metternich z pewnością pocieszał się widoczną osobistą sympatią Castlereagha dla jego celów, a nawet dla systemu kongresowego. Jeden z austriackich dyplomatów powiedział, że Casdereagh zachowywał się „jak wielki miłośnik muzyki w kościele: chce klaskać, ale nie śmie.”20 Jeśli jednak najbardziej europejsko nastawiony brytyjski mąż stanu obawiał się wyrazić uznanie dla tego, w co wierzył, rola Wielkiej Brytanii w Koncercie Europejskim musiała być przejściowa i nieefektywna.
Podobnie jak w przypadku Wilsona z jego Ligą Narodów sto lat później, wysiłki Castlereagha, aby przekonać Wielką Brytanię do udziału w systemie kongresów europejskich, dalece przekraczały to, co angielskie instytucje przedstawicielskie mogły tolerować, czy to na gruncie filo-zóficznym, czy - strategicznym. Castlereagh był przekonany, tak jak ' Wilson nieco później, że najłatwiej można było uniknąć niebezpieczeństwa nowej agresji przez przyłączenie się Wielkiej Brytanii dó jakiegoś forum europejskiego, na którym rozważano by zagrożenia, przed przerodzeniem się ich w kryzys. Rozumiał Europę lepiej niż większość współczesnych mu Brytyjczyków i wiedział, że dopiero co stworzona równowaga sił będzie wymagała umiejętnego doglądania.. Wydawało ' mu się, że stworzył rozwiązanie, które Wielka Brytania będzie mogła poprzeć, ponieważ nie wykraczało ono poza serię spotkań dyskusyjnych ministrów spraw zagranicznych czterech zwycięskich krajów i nie pociągało za sobą żadnych zobowiązań.
Jednak nawet te spotkania dyskusyjne za bardzo przypominały brytyjskiemu Gabinetowi europejski rząd. W istocie, System Kongresowy nie pokonał nawet pierwszej przeszkody. Kiedy Castlereagh uczestniczył w pierwszej konferencji w Akwizgranie w 1818 r., Francja została przyjęta do Systemu Kongresowego, a Wielka Brytania wycofała się. Gabinet odmówił Castlereaghowi zgody na udział w kolejnych kongresach europejskich: w Opawie w 1820, Lublanie w 1821 i Weronie w 1822 r. Wielka Brytania trzymała się z dala od Systemu Kongresowego, wymyślonego przez jej własnego ministra spraw zagranicznych, podobnie jak sto lat później Stany Zjednoczone zdystansują się od Ligi Narodów zaproponowanej przez ich własnego prezydenta. W obu przypadkach próba stworzenia przez przywódcę najpotężniejszego kraju powszechnego systemu bezpieczeństwa zbiorowego nie zdała egzaminu ze względu na wewnętrzne opory i historyczne tradycje.
Wilson i Castlereagh uważali, że porządek międzynarodowy ustanowiony po katastrofalnej wojnie może być chroniony jedynie przez aktywny udział wszystkich głównych członków społeczności międzynarodowej, a w szczególności - ich własnych krajów. Dla obu mężów stanu bezpieczeństwo mogło być tylko zbiorowe; jeśli jeden naród padał ofiarą agresji, wszystkie w końcu cierpiały. Przy tak niepodzielnym rozumieniu bezpieczeństwa, wszystkie państwa zainteresowane były przeciwstawianiem się agresji, a tym bardziej przeciwdziałaniem jej. W opinii Castlereagha, Wielka Brytania - niezależnie od poglądów w konkretnych sprawach — miała rzeczywisty interes w zachowaniu powszechnego pokoju i utrzymaniu równowagi sił. Podobnie jak Wilson, Castlereagh uważał, że najlepszym sposobem obrony własnych interesów był udział w kształtowaniu decyzji dotyczących porządku międzynarodowego i organizowanie przeciwdziałania próbom łamania pokoju.
Słabością bezpieczeństwa zbiorowego jest fakt, że interesy rzadko kiedy są jednolite a bezpieczeństwo - niepodzielne. Członkowie sys-
95