rozważali problemy polityki europejskiej. Obydwie strony zadbały o zabezpieczenie swoich wpływów, a sprawa Polski nie po raz pierwszy i nie ostatni w historii stała się przedmiotem targów dwóch potęg, Traktat pokojowy między Francją i Rosją został podpisany 7 lipca, a w dwa dni później między Francją i Prusami.
Z ziem polskich odłączonych od Prus powstało okrojone państewko noszące nazwę Księstwa Warszawskiego. Rozgoryczeni Polacy, ale za wszelką cenę łaknący choćby skrawka wolnej ziemi, musieli się tym zadowolić. Pozostawała przecież nadzieja. Księciem warszawskim został król saski, Fryderyk August, który wprawdzie, jak powiada jeden z badaczy tego okresu, był wobec „Polaków pełen najlepszych chęci” — ale było to za mało, bo jednocześnie nie miał „tej energii czynu i tego męstwa wojennego, które potrzebne były wówczas u sternika wskrzeszonej państwowości polskiej”. Nawet Napoleon mówił o królu saskim: „Wiem, że to król nie dla was, ale jest żołnierzem...”
W 1807 roku Napoleon dał Księstwu konstytucję. Fryderyk August rzadko bywał w Księstwie Warszawskim. Władzę sprawowała Rada Ministrów pozostająca faktycznie pod kontrolą Francuzów. Księstwo liczyło 2,6 min mieszkańców i obejmowało 103 tys. km2 z 6 departamentami: warszawskim, poznańskim, kaliskim, bydgoskim, płockim i łomżyńskim.
Latem 1808 roku Ignacy Kołaczkowski zadecydował ostatecznie, że syn będzie wojskowym. Klemens rozpoczął prywatne lekcje geometrii praktycznej i rysunku planów u profesora Wiechoty. Równocześnie, jak sam pisze: „Tłumaczyliśmy w tej klasie Eneidę Wergi-liusza, ody Horacjusza, historię germanów Tacyta, Iliadę i Odysseję”. Uczył się świetnie, został nawet prymusem. Najchętniej poświęcał czas matematyce i literaturze polskiej, obce języki znał w stopniu wystarczającym.
I wreszcie w roku następnym ojciec, wybadawszy syna co do jego zainteresowań, postanowił zawieźć go do Warszawy i umieścić w Szkole Aplikacyjnej Artylerii i Inżynierii Księstwa Warszawskiego. Wyruszyli w marcu 1809 roku i jeszcze w tym samym miesiącu dzięki staraniom ojca Klemens dostał się na rozmowy do komendanta korpusu artylerii i inżynierów generała artylerii Pelletiera, dyrektora inżynierów, pułkownika Malleta, i dyrektora arsenału, generała Bontempsa. Obejrzeli oni rysunki młodego adepta i zezwolili mu na zdawanie konkursowego egzaminu. Miejsc było dwanaście, chętnych czterokrotnie więcej. Wśród zdających wyróżniał się młodzieniec o małym wzroście, dużej głowie, ze szpadą u boku, adiutant — podoficer 11 'pułku piechoty, -dopiero co przybyły z Gdańska — Ignacy Prądzyński.
Kołaczkowski był najmłodszy ze zdających: niski, szczupły, dość niezgrabny w ruchach i
15