la, rozpalenie wojny narodowej na obszarach i Księstwa Warszawskiego, i zaboru austriackiego. Zabłysły w pełni: talent wodzowski księcia Józefa Poniatowskiego oraz wspaniałe walory generałów — Michała Sokolnickiego, Jana Sierawskiego, Jana Pellctiera. Piękne zwycięstwa pod Grochowem i Górą Kalwarią zapoczątkowały sukcesy naszej małej armii. Opanowano Sandomierz. 20 maja szturmem zdobyto silnie obwarowany Zamość, gdzie o zwycięstwie zadecydował 2 pułk. Na liście żołnierzy i oficerów, którzy się wyróżnili w szturmie Zamościa 20 maja 1809 roku, widnieje również nazwisko kapitana Ludwika Bogusławskiego.
Aby zasługi bohaterskich zdobywców Zamościa zachowały się w pamięci potomnych, w puszce metalowej pod srebrnym orłem sztandaru pułku umieszczono imienny wykaz mężnych żołnierzy.
Ostatnią bitwą w kampanii 1809 roku, w której batalion Bogusławskiego walczył pod komendą samego naczelnego dowódcy — księcia Józefa Poniatowskiego, były Wrzawy (12 czerwca).
15 lipca Bogusławski był świadkiem zajęcia Krakowa. Przez bramę Floriańską za orszakiem sztabowym i ułanami na Rynek Krakowski wkroczył 2 pułk piechoty z muzyką, z roz-wniętym sztandarem wśród nieopisanej radości i oklasków ludności. Zerwano z odwachu głównego czarne orły habsburskie i zawieszono orła białego.
Był to już jednak koniec zwycięskiej wojny. Warszawa, która złorzeczeniami żegnała w kwietniu ustępujące wojsko, chciała teraz uroczyście witać powracającego wodza. 18 grudnia wystawiono na placu Trzech Krzyży piękną bramę triumfalną w tym samym miejscu, w którym kiedyś witano króla Jana Sobieskiego po zwycięstwie pod Wiedniem. Na szczycie bramy widniały napisy rozsławiające miejsca bitew kampanii 1809 roku, tej pierwszej od z górą stu lat zwycięskiej wojny. W Warszawie stały wtedy garnizonem nowo sformowane pułki: kirasjerów, 16 piechoty Czartoryskich, 15 ułanów. Uszykowano je w szpalery od bramy aż do Dziedzińca Saskiego (obecnie plac Zwycięstwa). Natomiast na placu Trzech Krzyży stanęła młodzież kadecka ze szkoły elementarnej artylerii i inżynierów. Wszystkie te nowe formacje, których żołnierze mało albo wcale jeszcze nie powąchali prochu, miały w ton sposób uczcić starszych kolegów z tych pułków, które najbardziej się odznaczyły podczas wojny. Na czele tych wojsk miał wkroczyć wódz naczelny. Ale książę Józef Poniatowski, pamiętający gorycz pożegnania, jakie mu zgotowali warszawiacy w kwietniu, „odstąpił5 5 tego zaszczytu Dąbrowskiemu, który wjechał do Warszawy od strony dawnych rogatek Ujazdowskich ze świtą generałów i. wyższych
37