nosci, z wyjątkiem niewielkiej liczby zapaleńców. którzy nie mogąc doczekać się rozkazu do rozpoczęcia powstania na terenie guberni przyłączyli się do oddziałów Zameczka i Rogińskiego. W rezultacie oddziały te nie zdobyły popularności, a ludność Grodzieńszczyzny dalej oczekiwała decyzji Komitetu Wileńskiego, która nadeszła dopiero w drugiej połowie kwietnia.
*
Generał Maniukin chodził po pokoju zdenerwowany. Rytmicznie odmierzał kroki i co chwila spogląda! ze złością na stół, na którym leżała czysta kartka papieru. Musi dzisiaj napisać raport, ale jak przedstawić te wszystkie wydarzenia, które tu nastąpiły w ciągu kilku ostatnich dni. Nie można nic ukryć, żadnej sprawy nie wolno złagodzić, a to z kolei może się okazać niepomyślne dla generała.
Trzeba przecież napisać w raporcie o masowych ucieczkach mężczyzn z miast do lasów, do „buntowników”. Będzie musiał oczywiście podkreślić, że prawie cala młodzież jest już w szeregach powstańców. Albo ten wypadek w Białymstoku. Aż strach o nim wspominać. 24 kwietnia grupa oficerów z białostockiego pułku carskiego garnizonu uciekła do powstańców. I to na czele jej stali kapitanowie Julian Ejtmi-nowicz i Apolinary Roman, porucznicy Brand, Barancewicz, Mańcewicz i inni, podporucznik Awiet Micewicz i junkier Marcin Jatowt.
To wprost niesłychane. Jak o tym wypadku napisać, aby nie rozdrażnić „naczalstwa”? I jak tu w ogóle wspomnieć, że tego dnia z Białegostoku przeszło w szeregi powstańców ponad siedemdziesięciu ochotników ?
Generał Maniukin ma twardy orzech do zgryzienia. Ciągle dunoszą mu tylko o tym, że powstanie zatacza coraz szersze kręgi, że w lasach znajduje się już dużo grup, które zaczęły się teraz jednoczyć, formując zwarte oddziały. Wojska generała są na razie bezsilne, bo powstańcy unikają spotkań zbrojnych. Ściganie ich zaś po ogromnych puszczach zdaje się być prawie bezcelowe. Generał ze złością skubie wąsy. Rozdrażnienie dochodzi do szczytu, gdy uświadamia sobie, jak niebezpieczna może się okazać owa dezercja oficerów białostockiego garnizonu. Bądź co bądź są to przecież ludzie mający świetne doświadczenie bojowe, a przy tym doskonale znający położenie wojsk rosyjskich.
Ba! Gdyby na tym tylko kończyły się kłopoty generała. Ale w raporcie trzeba będzie wspomnieć o wielu innych jeszcze wypadkach, niemożliwych do ukrycia. Chodzi więc Maniukin po pokoju, spogląda na czystą kartkę papieru i zagryza wargi.
Nie wolno mu zataić, że cała ludność w guberni grodzieńskiej solidaryzuje się z powstańcami. Mężczyźni uciekli ze wsi, kryją się po lasach i bagnach, nie sposób ich wytropić, ci zaś, co pozostali, nie chcą udzielać żadnych in-
37