ciężkiej stracie, a swojemu rodzeństwu zastąpić zmarłego ojca. Brzemię utrzymywania rodziny przyjął z należytym zrozumieniem i powagą, zdawał sobie doskonale sprawę, że na nim spoczywa obowiązek opieki nad rodziną i choć udzielanie lekcji nie przynosiło mu pełnego zadowolenia, spełniał ten obowiązek z pełną satysfakcją.
W wolnych chwilach pisał pamiętnik, w którym obszernie przedstawiał swoje przeżycia i przygody od momentu opuszczenia domu rodzinnego, fragmenty częściowo publikując w pismach polskich i zagranicznych. Chciał też wydać swoje wspomnienia w formie książkowej. Pertraktował w tej sprawie z redaktorem „Dziennika Poznańskiego”, który rozpoczął nawTet rozmowy z księgarzem Marzbachem, lecz układy te nie doszły do skutku.
Praca zawodowa i pisanie wspomnień wypełniały Edmundowi prawie całe dnie. Wieczory poświęcał na czytanie książek, które skrzętnie gromadził. Za zaoszczędzone pieniądze kupował grube foliały, wśród których na poczesnym miejscu widniały dzieła Mickiewicza. Często snując się ulicami Poznania, chodził pod pomnik wielkiego poety, który odsłonięto 7 maja 1859 roku. Patrząc na dzieło dłuta rzeźbiarza Władysława Oleszczyriskiego, sięgał pamięcią do owego spotkania w Konstantynopolu. Pamiętał każde słowo Mickiewicza, które wyryło mu się w pamięci niezatartymi zgłoskami. Wiedział, że tylko jemu
zawdzięcza powrót do kraju i odnalezienie swojego miejsca na ziemi.
Tymczasem kraj już od lat pięćdziesiątych ogarniały nastroje patriotyczne, będące jak gdyby preludium do wybuchu wojny narodowowyzwoleńczej. Z roku na rok wzmagały się one gwałtownie, zwłaszcza w Królestwie Polskim, prowadząc do publicznych manifestacji, organizowanych przez młodzież. Powstawały tajne organizacje młodzieżowe w Warszawie, Częstochowie, Łodzi. 11 czerwca 1860 roku z okazji pogrzebu wdowy po generale Sowińskim, bohaterskim obrońcy Woli w powstaniu listopadowym, młodzież urządziła ogromną manifestację. W tłumnie
39