Węgrów w chwili, gdy sam zabiegał o przymierze z Wiedniem. Przywódcy polscy nie znali kulis afery i nie chcieli wypuścić z rąk takiej okazji. Na list Kossutha przesłany do Krakowa odpisał bawiący w tym mieście Stefan Bobrowski. Podziękował bardzo serdecznie za ofertę broni, a sprawę legionu proponował odłożyć do późniejszego rozważenia. Nie chciał bowiem odrzucać tej pomocy, ale nie mógł jej też przyjąć działając w środowisku krakowskim, kategorycznie przeciwnym zadzieraniu z Austrią. Decyzja przeszła więc do rządu w Warszawie, ale i tam nie chciano narażać się Wiedniowi. Dopiero 29 kwietnia Tymczasowy Rząd Narodowy odpowiedział Kossuthowi, że wyprawia pełnomocnika dla przejęcia z jego rąk karabinów, Sprawę legionu pominięto milczeniem. Oczywiście Rząd Tymczasowy wiedział, jaką otrzyma odpowiedź. List został złożony w ręce ks. Władysława Czartoryskiego.
Czartoryski zreferował Napoleonowi pismo Rządu w sprawie oferty węgierskiej. Napoleon uznał ją za niepoważną i sprzeciwił się drażnieniu Austrii, co niezwłocznie Czartoryski przekazał do Warszawy.
Kossuth ponowił jeszcze w czerwcu propozycję utworzenia legionu, gdy rząd znajdował się w rękach Czerwonych. 14 lipca rząd Karola Majewskiego wyraził na to zgodę, ale pod warunkiem, że Węgrzy walczyć będą wyłącznie w zaborze rosyjskim. Na ten list Kossuth nie
odpowiedział, zniechęcony zapewne publicznym przejęciem steru dyplomacji polskiej przez Władysława Czartoryskiego. Wydał jedynie odezwę do pułków węgierskich, stacjonujących w Galicji, wzywając ich, aby wspomagali polskich powstańców.
Tymczasem jeden z konspiracyjnych 'ośrodków w samym Peszcie zwrócił się do Warszawy z podobną ofertą legionu. Wysłany do Pesztu Seweryn Elżanowski zawarł w sierpniu formalny układ z niejakim J. Gorgelim — pełnomocnym komisarzem komitetu rewolucyjne-
39