str 042 043

str 042 043



Ale nie całe wojsko poszło za nim.

—    Mości panowie! Czyż nie widzicie, co się święci? Czy nie dostrzegacie jawnej zdrady interesów Rzeczypospolitej! — porucznikowi chorągwi husarskiej hetmana Gosiewskiego, zawsze spokojnemu i opanowanemu Kazimierzowi Żeromskiemu, zdenerwowanie tym razem nie pozwalało na zbyt rozwlekłe perory.

—    Ot, żołnierz jest po to, by słuchać, a nie politykować, waszmość poruczniku — próbował wtrącić się towarzysz pancerny Bogumił Curyło-wicz ze Żmudzi, ale pozostali otaczający w krąg porucznika nie dali mu dojść ponownie do głosu.

—    Tak, tak, żołnierz jest po to, by walczyć, ale za słuszną sprawę swojej Ojczyzny, a nie za prywatę! — huknął potężnie Stanisław Wierciński z Wiercienia nad Bugiem, szlachcic zagrodowy, ale z zacnym herbem i bywały w wielu bitwach. Cieszył się wśród husarskiej braci dużym mirem.

—    Prawdę mówi! Prawdę mówi! — rozległy się głosy.

—    Ale jakże to tak, bracia mili — próbował wtrącić się znowu Curyłowicz — kniaź już prawie w Wilnie, Szwed nadchodzi, a my zamiast razem, to jeden hetman w jedną, a drugi w drugą stronę. No cóż z tego dobrego wyjdzie, no co?

Podniosły się głosy, ale natychmiast zamilkły, gdyż zbliżał się hetman i nie godziło się przy nim spory toczyć.

Wincenty Gosiewski nie spał całą noc. Wewnętrzną rozterkę zdyscyplinowanego żołnierza, niechętnego hetmanowi wielkiemu litewskiemu, ale wspólnie z nim zobowiązanego do jednolitego działania przeciw wrogowi, zwiększała niepewność co do postawy własnych żołnierzy. Czy niektórzy z nich nie ulegli wymowie księcia Janusza, mistrza w odwracaniu wszelkich racji i przeprowadzaniu ich na własną korzyść, umiejącego każdą prywatę ukryć za patriotycznymi frazesami? Kazimierz Żeromski — — tak, ten nie zawiedzie, ale czy Niewiaromski, Obuchowicz, Skultyn czy Biegajło i tylu innych towarzyszy wspólnych bojów dadzą się przekonać, że tym razem nie dobro Ojczyzny, ale swoje własne książę hetman ma na względzie?

Na pewno już był niedaleko Kiejdan, dokąd odszedł z dowodzonymi przez siebie oddziałami, nakazując Gosiewskiemu udanie się wkrótce za nim. Poszedł z kasą miejską i skarbem, jak to powiedział: „swego pilnować”.

Czy tylko o to mu chodzi? Jakoś niebezpiecznie blisko znajduje się już od nadchodzącego z 8-ty-sięczną armią Szweda.

Ostatnia rozmowa z księciem Januszem, choć krótka i otoczona dyplomatycznymi pozorami, dała do zrozumienia obu hetmanom, że ich drogi ostatecznie się rozchodzą.

Jednakże na wydanie rozkazu wyjęcia przez wojska szabel żaden z nich się nie zdobył, nie chcąc brać odpowiedzialności za przelaną w obliczu wroga bratnią krew.

43


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
str 042 043 dem powłóczył nogami. Nawet wiarusy, pamiętający Gdańsk, Frydland, Raszyn byli też w nie
str? nych wprawdzie, ale nie drukowanych sztuk Jerzego Szaniaw-a skiego 1. W 1944 roku pisarz był wi
str 042 043 Wieko kadłuba służy do umocowania miseczki tulejki iglicy w kadłubie rękojeści, a pierśc
str 042 043 kwietnia przez Zieloną Puszczę przybyli do wsi Kamionki powstańcy z Białegostoku z grupą
str 042 043 wych ziemian, organiczników Królestwa, ułożono adres do cara Aleksandra II, stwierdzając
str 042 043 -W okresie panowania Kazimierza Wielkiego nadal trwa, zapoczątkowany jeszcze w poprzedni
str 042 043 KRAKOWSKIE PERYPETIE kowski. Ostrzegawczy gwizd lokomotywy ociąg wjeżdżał powoli na dwor
str 042 043 dziernika księcia Poniatowskiego marszałkiem Francji. Ostatnie to już, niestety,
19065 str 042 043 (2) 20. OD MYSIEJ WIEŻY DO MODLINA Do dziś pokutuje jeszcze gdzieniegdzie prześwia
53059 str 042 043 (3) 23. ŻOŁNIERZ DROGĄ MASZEROWAŁ.., Żołnierz drogą maszerował. Żołnierzowi zawsze
NAJWIĘKSZA PRZYGODA 1 Puchatek usłyszał krzyk Tygrysa, ale nie wiedział o co chodzi. W panice 
DSC02154 Obejrzałem się, ale mówił do mnie, więc za nim poszedłem. 1 Szedł sztywny jak jego koszula,

więcej podobnych podstron