podobnych o mały włos nie znalazło się na szubienicy.
Bezpośrednią przyczyną wybuchu powstania były listopadowe aresztowania. Policja wpadła na trop studenckiego spisku. Ogłoszono ponadto mobilizacją do armii. Zapoczątkować powstanie miał atak na Belweder i porwanie Konstantego. Pierwszy punkt został zrealizowany, drugiego — z uwagi na to, że Konstanty zdołał zbiec w stroju kobiecym — nie udało sią wykonać.
Powstanie było słabo przygotowane.
Akurat o godzinie 5.00 po południu, 29 listopada, Kołaczkowski powróciwszy z pracy do domu, wybrał sią na przechadzkę na Grzybów i będąc koło Żelaznej Bramy usłyszał kilka wystrzałów z broni ręcznej. Zatrzymał przejeżdżającego dorożkarza i spytał:
— Nie słyszałeś jakichś strzałów od Krakowskiego Przedmieścia?
— Musiał się jaśnie pan przesłyszeć, zapewnie to był turkot mojej dorożki — usłyszał odpowiedź, którą, gdyby nie była zaczerpnięta z pamiętnika Kołaczkowskiego, uznać by można za kiepski żart.
Takie to było pierwsze zetknięcie się Kołaczkowskiego z powstaniem. Na ulicach więcej przebywało uzbrojonych cywilów, rzemieślników ze Starego Miasta, wyrobników i służby niż wojskowych.
Cały dzień następny, 30 listopada, przesiedział w domu oczekując wiadomości i poleceń. Nie udało mu się jednak skontaktować z uczniami.
Nazajutrz Kołaczkowski opowiedział się po stronie powstania, a w rozmowie z kapitanem inżynierii Wilsonem, podwładnym ze Szkoły Aplikacyjnej, stwierdził:
„Jestem przede wszystkim Polakiem! Skoro naród polski powstaje, nie myślę ja losów moich odłączyć od losów narodu. Jeśli chce ginąć, i ja z nim zginę. Lecz to powstanie jest wojną z państwem rosyjskim, któremu Napoleon nie podołał, a jaki skutek z tej wojny dla nas słabych wyniknie — każdy rozsądny niech zważy. Co do mnie, stanowiska mego nie opuszczę i tak działać będę, jak po człowieku honorowym i miłującym ojczyznę spodziewać się należy”,
— Któż jest naczelnikiem powstania? — spytał zaraz potem.
Kapitan i towarzyszący mu porucznik Przy-rembel odrzekli:
— Dotąd nikt ze znaczniejszych osób jeszcze się nie pokazał, lecz na Chłopickiego z pewnością liczą. Powiadają, że pan Czartoryski władzę chce ująć cywilną. Lud dopomina się Lelewela.
— Gdzież jest nasz dowódca korpusu?
— Z wielkim księciem, jemu lojalny pozostał i sługą mu.
— Zatem jenerał Sałacki dowódcą, idźmyż mu się zameldować.
59