128 Wstyd i przemoc
popełnił innego przestępstwa z użyciem przemocy i nie znalazł się znowu w więzieniu.
Jaki sens możemy znaleźć w historii życia pana W.? Najwyraźniej za maską „macho” krył się człowiek, który czuł się niepełnym mężczyzną i uważał, że nie nadaje się do niczego. Prawdę mówiąc, wydaje się, że pod każdym praktycznie względem — seksu, wykształcenia i pracy — czuł się raczej dużym dzieckiem niż mężczyzną. Ponieważ brakowało mu wiedzy, umiejętności, zdolności, doświadczenia i przeszkolenia, uważał — i słusznie — że nie jest w stanie sam zająć się sobą. Chociaż jego możliwości ograniczała nieznajomość czytania i pisania, to mógł — jak miliony innych niepiśmiennych Amerykanów, którzy wykonują niskopłatne i mało prestiżowe prace — znaleźć zajęcie jako niewykwalifikowany robotnik, ale było to dla niego zadanie niewykonalne. Wzbraniał się przed podjęciem takiej pracy bynajmniej nie dlatego, że uważał, iż byłoby to zbyt upokarzające czy poniżające, ale dlatego, że pragnął, by inni opiekowali się nim i troszczyli o wszystkie jego potrzeby. Uważał, że nie potrafi sam zadbać o siebie, a bez względu na to, czy rzeczywiście był do tego niezdolny, nie mógł z całą pewnością zadbać o innych, o żonę czy dziecko.
W sumie Randolph W. bardzo wstydził się siebie, a jednocześnie było mu tak wstyd tego, że się wstydzi, że przez długi czas robił wszystko, co mu przyszło do głowy, by ukryć, że potrzebuje czegokolwiek od kogokolwiek (i że odczuwa cokolwiek poza nadzwyczajną pewnością siebie). Oczywiście ukrywanie faktu, że czuje wstyd, wymagało ukrywania również źródeł tego wstydu, czyli spraw, w których potrzebował pomocy, dopóki więc nie poddał się psychoterapii, za bardzo wstydził się, by poprosić o pomoc; co więcej, każdą propozycję pomocy odbierał jako upokarzającą i wstydliwą, co mogło wywołać jego agresywną reakcję, nawet fizyczną napaść.
Pragnienia Randolpha, by być kochanym i otoczonym troskliwą opieką — które jest uniwersalną potrzebą — nigdy nikt, poczynając od jego hołdującej przemocy, deprywowanej i depry-wującej rodziny, wystarczająco nie zaspokoił. Ponieważ zaczął on łączyć pragnienie miłości i opieki z prawdopodobieństwem
odrzucenia i odtrącenia, uważał — czemu trudno jest w tej sytuacji dziwić się — że wystawia go ono na uczucie wstydu. Zakładał, że takie pragnienia są u dorosłego mężczyzny świadectwem infantylizmu, oznaką słabości, a przeto okrywają go wstydem. Obraz „macho”, silnego mężczyzny, który chciał za wszelką cenę pokazywać innym i który miał ukryć jego potrzebę miłości, był jedynym wizerunkiem samego siebie, z którego mógł odczuwać pewną dumę. Randolph zdawał sobie jednak w pewnym stopniu sprawę z tego, że jest to tylko przebranie, za pomocą którego stara się ukryć to, co uważa za wstydliwą prawdę o sobie.
Historia życia Randolpha uczy nas wiele o przemocy. Psychologiczne znaczenie łatwo wykrywalnego w jego perypetiach schematu, obejmującego zarówno powtarzające się akty przemocy, jak i powtarzające się aresztowania i wyroki sądowe, podsumować można w kategoriach przedstawianej tu teorii wstydu i przemocy. Schemat ów jest także doskonałą ilustracją Freudowskiej koncepcji powrotu treści wypartych.
Zachowanie tego człowieka byłoby bezsensowne, gdyby chciał pozostawać na wolności, ale jest zupełnie sensowne, jeśli będziemy je rozumieć jako sposób na to, by dostać się do więzienia, gdzie może wreszcie zostać spełnione jego pragnienie, by być otoczonym opieką, a jednocześnie potwierdzić swoją męskość aktem przemocy wobec innej osoby.
Dlaczego jednak popełniał tak brutalne przestępstwa? Nie był to tylko prosty sposób dostania się do więzienia, bo istnieją
(przecież przestępstwa niebrutalne, za które również sądy posyłają sprawców do zakładów karnych. Gdyby chciał tylko znaleźć się w więzieniu, to mógłby popełnić jakieś drobne przestępstwo, na przykład ukraść coś albo sprzedawać narkotyki. Jednakże
I popełniając przestępstwa z użyciem przemocy, mógł on ukryć
w ten sposób swoje pragnienie, by być kochanym i otoczonym opieką, pragnienie, którego tak bardzo się wstydził, a także utrzymać w tajemnicy fakt, że nie potrafił zatroszczyć się sam o siebie, co napełniało go poczuciem niższości i sprawiało, że czuł się niepełnowartościowym mężczyzną. A najlepszą maską skrywającą wstydliwą prawdę jest agresywne, brutalne zachowanie.