kała, widziałem przed sobą ciężką niewolę, nędzę...”
Z chwilą objęcia władzy Chłopicki 'działał defensywnie pod względem politycznym i militarnym. Wysłał Lubeckiego do Petersburga na rokowania, odrzucił plan ofensywy litewskiej. Tymczasem Konstanty z wojskiem pomaszerował spokojnie ku Puławom i 14 grudnia sta-* nął u granic Litwy. Kołaczkowski w rozmowach z przyjaciółmi pytał:
„Czemuż pułków rosyjskich nie rozbrojono i nie wzięto do niewoli? 5000 karabinów, 3000 koni, 20 armat warte były małego wysilenia! W. książę ściśnięty pomiędzy wojskiem naszem, Wisłą i granicą austriacką nie miał wyboru prócz walki lub poddania się.
Czemuż więc środków stosownych nie przedsięwzięto?”
Gdy inni, ślepo zapatrzeni w wodza, usiłowali go usprawiedliwiać, Kołaczkowski surowo ocenił Chłopickiego:
„Uderzenia domagała się partia demokratyczna. Na czele Lelewel, Mochnacki, Bronikowski. Lecz Chłopicki, głuchy na ich żądania, z opry-skliwością odpychał każdą myśl atakowania wielkiego księcia. Kto chce rewolucji, chce jej środków. Inaczej lepiej pozostać przy kądzieli i rewolucji nie podnosić!”
Na wieść o ruchach chłopów Chłopicki nakazał niezwłocznie je stłumić. Bał się wzrostu nastrojów patriotycznych na prowincji i rewolu-
cyjnych wśród ziemiańskiej młodzieży. Wstrzymywał napływ ochotników z Poznańskiego i Galicji. Dopiero pod naciskiem opinii publicznej sejm uznał powstanie za narodowe.
Pułkownik Kołaczkowski zabrał się pilnie do wypełniania obowiązków, kierował pracami przy umacnianiu mostu prowadzącego na Pragę. 8 grudnia wyjechał do Modlina, a roboty na Pradze powierzył kapitanowi inżynierów Janowi Lelewelowi. Wkrótce jednak wrócił do stolicy. Najwięcej kłopotów sprawiało Kołaczkowskiemu rozplanowanie systemu obronnego wałów Warszawy. Wnosi do Chłopickiego petycje, żąda 200 dział do uzbrojenia Warszawy i Pragi oraz sformowania z dymisjonowanych saperów i minie-rów dodatkowego batalionu rezerwowego. Chłopicki prośby odrzucił. Wobec tego Kołaczkowski zabezpieczał stolicę markując liczbę dział, sypiąc wały osłaniające rogatki, jak również wał celny. Mimo wysiłków był to lichy system szańców bez odpowiedniej artylerii. Zdecydował się więc na kilkadziesiąt małych słabych szańców — zamiast systemu kilku wielkich ostrogów wokół miasta. Nie mając dział, nie wiedząc nawet, iloma będzie rozporządzał, doprowadził — gdy za kilka miesięcy nadeszło 130 dział wałowych — do ich rozproszenia. W sążnistym raporcie wyłuszczył dokładnie stan rzeczy i zażądał od władz podstawowego zabezpieczenia. A wystarczyło choćby sprowadzić działa dużego kalibru z Zamościa, twierdzy
63